1 lip 2023

A u sasiadow wesele!

Dwa dni temu do drzwi zadzwonił młody sąsiad i z góry przeprosił za hałas nocny w czasie łykendu. Bo ma wesele. Bo właśnie wzięli ślub.  Ok, no problem, złożyłam życzenia szczęścia na nowej drodze życia, i zapomnialam o temacie.

A tu jak wczoraj wieczorem łupnęlo wzmacniaczami w okna!!!!!
Laserami w niebo! Migotliwymi światełkami po oczach!
Ha!!! Dobrze, ze zapowiedział, bo już mialam czarne myśli ;)
Potem normalnie, czyli glosno, muzyki nie rozpoznaje, bo się nie znam, ale nie było tego strasznego bum,bum! :)
A zaraz potem zasnęłam i nic nie słyszałam, pomimo otwartego okna w sypialni.
Widok z balkonu (dwa długie namioty, czerwony i niebieski którego nie widac, fioletowe drzewa i zielona szklarnia, z tylu podświetlone wielkie LOVE):

No i niech im się dobrze wiedzie, dom już wcześniej wybudowali, oboje pracuja, a rodzice uprawiają warzywa, źle im nie będzie 💝

A u mnie, jak to u mnie, sezon upraw ogródkowych, roboty huk, a ja jak ta mucha w smole próbuje to wszystko ogarnąć :)

Truskawki w wieżach z doniczek i na podwyższonych grzadkach owocują jako tako, codziennie dwie garści do musli
Borówka amerykańska jeszcze zielona
Pierwsze ogorki zebrane i pożarte na miejscu :)
Brokul... hmmm... dziwny
Pierwszy raz posadzilam arbuza i nawet zawiązuje owocki

Karalepki cudne
Lilie szaleją 
A tu nowość, cebula wędrująca, zamiast kuli kwiatkowej wytwarza nowe cebulki. Robi to piętrowo. Na razie maleństwo, może mi się uda za rok albo dwa, mieć cały zagon? :)))
Co poza ogródkiem?
W domu chaos, balagan, kurz się ściele...
Staram się nie zauważać, bo wieczorem tylko prysznic i spać!
No i złapałam na sobie jednego kleszcza (był mały, ale jak się namydlilam pod prysznicem, to go pod ręką wyczulam), na szczęście jeszcze się nie przyssal.
Teraz zapobiegawczo cale ubranie z ogrodka codziennie wrzucam do pralki, i mam nadzieję, że pralka ewentualnie wypłucze inne?

Moje chorobska nie odpuszczają, ale trzymam je w ryzach, więc żyje bezstresowo, łykając tabletki na to i owo :)

Córka często przyjeżdża z piesami na lykendy, czasem mi je podrzuca, jak wybywa na urlop, i jestem "bardzo" szczęśliwa z tego powodu :))))))

No i pozdrawiam czytaczy, nie martwcie się, że nie piszę. 
Jak odzyskam wenę twórczą, to będę pisać :)

4 lut 2023

Zaczęło się :)

Temperatura od paru dni w okolicach plus 6, plus 9.
Słońce dziś świeciło od rana, więc wywiało mnie do ogródka :)
Dwie pary gaci, dwa swetry i kamizelka, buty zimowe i... do łopaty!!!

Przesypalam cztery taczki ziemi z jednej wysokiej grządki do drugiej, odchwaścilam dwie grządki truskawek, bo w zimie tez chwasty rosną, posprzątałam jakieś nawiane liście i śmieci.
No i stojąc w słońcu myslalam gdzie jeszcze wcisnąć ze dwie skrzynie, bo nasion mam dużo,  a miejsca mało :)

Dokupiłam ciekawych nasion: dynię bezłupinową, cykorię zimową, pomidor Babuszka odporny podobno na choroby, deszcz i insekty :)
I jeszcze jakieś,  ale zapomniałam już jakie :)

Czyli ROZPOCZĘŁAM SEZON OGRODOWY!!!!!!!!!!!!

(bez zdjęć,  bo miałam brudne łapy!)

14 sty 2023

Mechanizacja prac domowych (następny robot)

 Dzieńdoberek:)

Taaa... No nie lubię pisać,  bardziej lubię czytać, co widać po intensywności moich postów :)
Lubię czytać blogi, mam ich masę w ulubionych, ale komentować nie lubię , no i odpowiadać na komentarze też..... No nie bardzo, za co moich komentatorów przepraszam ❤ niestety do tej czynności muszę zmieniać przeglądarkę, a że nic mądrego nie umiem wymyślić,  to rezygnuję (tak, jestem też  obrzydliwie leniwa!)

No to tyle w kwestii samokrytyki :)

Teraz o mechanizacji.

Już w którymś poprzednim poście napisałam, że nabyłam robota odkurzającego, i że jestem baaardzo zadowolona!
Teraz po dłuższym czasie przyznam się, że go kocham!!! Jest bardzo pracowity, sprząta cudnie, już  nie pamiętam kiedy wyciągałam odkurzacz.....

No to zrobilam jeden krok dalej, i za namową córki zamówiłam robota do mycia okien :)
Okien mam w domu duuuużo, no i olbrzymie, wysokie oszklenie ogrodu zimowego (popularnie nazwanego tarasem).
Okna myje mi ręcznie co parę miesięcy pracowita córeczka, raczej rzadziej, niż częściej,  bo to żadna przyjemnosc.... No i to skakanie po parapetach i drabinie, bleeeee!!!
Wystarczył mi jeden telefon od niej, że zastanawia się nad kupnem robota, i żebym popatrzyła na ofertę w internecie. 
Popatrzyłam, obejrzalam filmiki na YouTube i.... następnego dnia zamówiłam :))))
Za dwa dni dhl mi dostarczył.

Uwielbiam nowe sprzęciki,  zaraz go rozpakowałam, przeczytalam instrukcję,  i...........
popatrzcie jakie to fajne:



Przysysa się toto do szyby, jeździ po niej i myje!!!!
Wielkie okno w sypialni lśni jak kryształ, wypucowane z obu stron, 
mogę sobie teraz szaleć z oknami :)))))

Jakby ktoś chciał dokładnie obejrzeć, to jest w internecie pod hasłem Alfa bot x6, na YouTube są filmiki. Koszt zakupu 150€, może i dużo, ale......

Nie moge sama myć szyb, ponieważ staw łokciowy w mojej prawej ręce jest niezdatny do użytku, tak jak i lewy bark, oraz oba nadgarstki. Te stawy nie mogą wykonywać prac związanych z przyciskaniem i zginaniem, no a wiadomo, co oznacza pucowanie szyb :(
Jeżeli "Mazaj" będzie tak pracował, jak na pierwszym oknie, to przynajmniej sąsiadki nie będą wytykać mnie palcami :))))

Ram toto nie myje, tu jestem skazana na jakąś pomoc w młodszym wieku i lepszym stanie zdrowia. Ale ramy wystarczy umyc raz w roku, bo się nie brudzą (albo tego nie widac:)) )
No i perfekcjonistki muszą "dotrzeć" kąty proste, bo jak widać ściereczki myjące są kółeczkami.
Ja tam nic nie docierałam, bo okno lśni tak pięknie po raz pierwszy od 10 lat!

To nie jest reklama, nikt mi nie płaci za moją pisaninę, dziele się po prostu moim zadowoleniem. Filmy tez są moje :)

A z innych moich działań,  to zapobiegliwie robię na drutach grube swetry z welny, wielkie, szerokie, długie, no bo w mieszkaniu o dziennej temperaturze ok 16°C  pozwalają mi komfortowo żyć.  

Urobek od jesieni jest taki:
w trakcie roboty, szary z szarym, w paski, wełna z odzysku, przed spruciem był taki:
Był za mały, za krótki, sprułam, dodalam resztki innych szarych welen i taki teraz wychodzi:
Podzieliłam wszystkie kłębuszki na pół i robię równoległe przód i tył, potem rękawy.

‐--‐--------------------------------

Następny,  beżowy w czerwone punkty. 
Beżowa wełna z odzysku, mięciutka, gruba,
było tak:


Dodalam kilka kłębków czerwonej i wyszło tak:


Już zszyty, noszony, prawie z niego nie wychodzę :)

‐------------------

Następny również z wełny z odzysku.
Niestety nie zrobilam zdjęcia przed spruciem, szkoda :( 
Wełna z alpaki, kolorowa, sweter w asymetryczne wzory, za mały, kupiony w "badziewiu" za 4 zł.
Z wielu klębuszków robilam długo i wytrwale, prostokąty,  prostokąty....
Taki wyszedł,  jeszcze go zszywam:

‐---------------------
A ten z nowej welny, robiony "na okrągło", będzie cięty. Pierwszy raz coś  takiego będę robić, troche się boję :))
Trzeba rozciąć przód,  wyciąć dekolt, rozciąć rękawy..... rety, rety!!!!

------------------------------
No i ostatni, kamizelka z alpaki, mało noszona, bo do niczego nie pasowała,  odprułam plisy pach, znalazłam ciemnoszary szalik robiony na okrągło,  starczy na dwa rękawy, a mankiety będą z odprutych plisek, z przodu wszyje rozdzielczy, bordowy zamek:

Ufffffff....
Zmęczyłam się tym opisywaniem i wstawianiem zdjęć, a ile jest jeszcze tej pracy przy wykończeniach..... 

A poza tym tak jak wszędzie, przyszedł nowy rachunek za prąd i wodę na ten rok, nie zaskoczył nas, bo już wcześniej wiedzieliśmy o ile wzrośnie, teraz jest czarno na białym, co miesiąc o ca. 50€ więcej :(
Ogrzewanie mamy olejowe, olej opałowy kupiliśmy zanim tak okrutnie podrożał, na razie mamy duzy zapas. 
Rachunki za jedzenie wzrosły mi też o jakieś 50€.

No i takim "optymistycznym" akcentem zakończę ten post, 
do następnego :)




31 gru 2022

Sylwester 2022

Jak co roku.... od kilkunastu lat, Sylwester zaczyna się dla mnie około 19.00.
W domu, przedtem w Polsce, a od 10 lat w Niemczech.
Wcześniej chłodziłam słodkiego szampana, teraz grzeję poncz bezalkoholowy, żeby wypić toast o północy. 
Rozsiadam się przed telewizorem i czekam na mój ulubiony 20-minutowy filmik "Dinner for One".
No i... tak, śmieję się po raz n-ty z tych samych gagów, z potykania się starego kamerdynera o głowę skóry tygrysa, z nalewania cherry do kieliszków czterech nieżyjących już przyjaciół starej Lady.
Lady wypija swój kieliszek, a kamerdyner pozostałe cztery.....
I tak sobie piją i rozmawiają do końca filmiku.
Moja tradycja coroczna :))

Na dworze jeszcze cisza, kilka fajerwerków próbnych poleciało, ale do północy jeszcze daleko....

A życzenia na nowy rok?
- bądźmy zdrowe, zachowajmy troche optymizmu, smakujmy szczęśliwe chwilę, których oby bylo jak najwięcej .
NAJLEPSZEGO!!!!


1 lis 2022

Aktualnosci :)

Nie jest  źle,  a nawet jest dobrze :)
Po pierwsze pogoda nas rozpieszcza do tego stopnia, że nawet nie przygotowałam ogrodu do zimy. Jak dla mnie jest za ciepło i za dużo słońca. I proszę nie krzyczeć, bo ja jestem zimnolubna i toleruje jedynie słońce w cieniu. 
Nie pomogą kapelusze, moja twarz jak ją słońce muśnie wygląda jak parchaty pomidor.
Wychodze na dwór dopiero po południu, a w dzien wyskakuję na chwilę po plony ogrodkowe.
Jest już listopad, a na krzakach wiszą i dojrzewają jeszcze pomidory:
większość oberwałam i stoją w skrzynkach na korytarzu
Późne jablka tez w skrzynkach:

Dostałam z działek dwie wielkie torby pigiew, przebrałam, i na razie przerobiłam tylko te uszkodzone, na mus.
Reszta tez w skrzynkach, czeka na mój wolny czas. Robie z nich wyłącznie mus, i zamrażam w torebkach.

PRZEPIS NA PRZEROBIENIE PIGWY NA MUS BEZ ROBOTY!!!

Trzy, cztery DUŻE pigwy myję,  starając się usunąć większość włosków. NIE KROJĘ, NIE OBIERAM!
Wkładam do garnka z wodą, w jednej warstwie.
Gotuję ok. 10min. , sprawdzam patyczkiem, czy miekkie.
Studzę i małym nożykiem obkrajam "mięsko" dookoła ogryzka.
Blenderem ręcznymi rozdrabniam na papkę, pakuje do woreczków i zamrażam. KONIEC :)))

Wszystko jeszcze rośnie, część kwitnie, a nawet owocuje:


Jeszcze dojrzewają jagody Physalis:

Cała skrzynia szpinaku nowozelandzkiego czeka na oberwanie i przerobienie, straszne!
Tyle z ogrodka :)
‐‐------‐--------------------------------
Za przykładem Gordyjki i Teatralnej nabylam tez Paprocha:
Kocham go :))) Ja sobie piszę, a on mi się pod nogami kręci,  i wsysa, wsysa, wsysa!!!!! Takie toto małe, a takie robotne :)

(Niniejszym przepraszam Teatralną, że zmałpowałam mu imię ❤)

-----------------------------------------
Oczy sobie zreperowałam,  oba zaatakowała zaćma, przy okazji naprawili mi widzenie (mialam minus 7,5 i plus 3, teraz mam minus 2 i 0). Niesamowita technologia!
Chodzę i czytam BEZ okularów :)
Jeszcze tylko muszę dopasować okulary do auta, ale to potrwa trochę.
------------‐-----------------------------
Wróciłam do robienia na drutach, w "przerobie" mam na raz trzy grube swetry, bo przecież zima idzie...
Pokażę, jak nabiorą kształtu.
--------------------------------------------
I to by było na tyle, do następnego napisania, pa!

28 paź 2022

Co to jest? To jest pilot :)

Takie sobie głupotki:)


Co to jest?
To jest pilot.
Co robi pilot?
Pilot obsługuje telewizor.
Co robi pilot jak się zepsuje?
Pilot jak się zepsuje to nie obsługuje telewizora.
Co robi McGyver jak się zepsuje pilot?
McGyver przez dwa dni naciska wszystkie guziczki pilota, bo może się ten pilot zdecyduje obsłużyć telewizor. 

A ja spokojnie sprawdzam baterie, a jak są dobre to proponuję McGyverowi, żeby wysilił swój umysł i swoje paluszki i naprawił pilota.
Na co McGyver prowadzi mi wykład, dlaczego on, dyplomowany elektryk elektrotechnik nie może naprawić pilota.
Na próżno gadał, jak do krowy na granicy, bo ja z tej dziedziny jestem dokładnie jak ta krowa.
Ale swój rozum mam, więc od razu na eBayu zamówiłam rzeczonego pilota i poinformowałam McGyvera, że ma mi oddać 30€.
Na informacje, że musi czekać prawie tydzień na przesyłkę, wyszedł z domu i nie wiem kiedy wróci.
Więc jak ktoś zobaczy gdzieś biegnącego faceta wyrywajacego sobie siwe włosy ze łba,  to wiadomo będzie że on ci jest mój, w szoku, że przez tydzień nie będzie mógł spać przy włączonym telewizorze :))))))
A ja czekam nieszczęsna żeby wrocił i oddał mi pieniądze!!!

23 wrz 2022

Zupa z brukwii ???

Robiłam wczoraj zakupy w Lidlu,  takie większe, bo teraz jeżdżę na zakupy tylko raz w tygodniu. 
Stoję przy warzywach i kontempluję....
kartofli nie potrzebuje, kupiłam juz worek na jesień (moje się niestety skończyły :( )...
marchewkę jeszcze mam...
pomidory mam na krzakach...
I tak wolno sie przesuwałam aż doszłam do kapustnych.
...może kupic kapustę? Ale jaką?... myślę dalej...
Stanęła przy mnie kobieta i widze, że też kontempluje :)
Bierze takie coś okrągłego, szarego, duzego, hmmm.... rzepa?
Na etykiecie stoi "Steckrüben"... burak pastewny, myślę? Sprawdziłam w słowniku - brukiew!
Zapytałam ją co z tego robi :) i dostałam przepis na....zupę!

Całkiem zwykła zupa, na kawałku wołowiny z kością, brukiew w kosteczkę, z jarzynami jakie są w lodowce, kartoflami i zieleniną, dodałam jeszcze kaszy jęczmiennej, żeby była gęsta i wyszło cudo nie zupa :)))
No i tak wprowadziłam do jadłospisu zupę z brukwii :)
To już kolejna roslina, której w naszym domu rodzinnym się nie używało, pewnie z powodu wspomnień wojennych...
A mam już w przepisach buraka liściastego,  szpinak nowozelandzki, czosnek niedźwiedzi, czosnek liściasty, najróżniejsze ziola, i to wszystko sadzę w ogrodzie. Teraz posadzę, lub posieję jeszcze brukiew, parę sztuk, bo już w ogrodzie kłopot z miejscem :)))

No i tak z jednej brukwii ułożył mi się nowy post!

Przesiadłam się na Chrome i zobaczę, czy uda mi się komentować i odpowiadać na komentarze.

Miłego dnia! :)

16 wrz 2022

Ot, poranne rozrywki strasznych emerytow :)

 

Tak mi sie dzisiaj pomyslalo, ze w ramach rozruchu mojego bloga, ktory trwal w uspieniu wiele miesiecy, zaczne od naszych porannych zlosliwosci :)

...Dlugie picie kawy, jeszcze w lozku.
Nie musimy sie nigdzie spieszyc, ogladamy wiadomosci w tv, planujemy co w tym dniu robic, zeby sie nie narobic.
Siedzimy z widokiem na ulice przez bardzo nisko osadzone okno, wiec dokladnie widzimy kto i po co idzie, jedzie, z kim, jak itd. Widzimy dokladnie, bo firanek nie mamy, a odleglosc od okna do uliczki wynosi ze trzy metry.

I nagle.... jest!
Pani sasiadka z konca uliczki idzie na poranny spacer z pieskiem.
Chodzi codziennie, regularnie, w sloncu i deszczu, pomiedzy 8.30 i  9.00.
Pani jest w wieku 40-50 lat, na spacer ubiera sie tak, zeby potem nie przebierajac sie pojsc do pracy. Codziennie ma troche inny "wystroj".
Latem kolorowe bluzeczki, spodnie krotkie lub dlugie, kolorowo, a teraz jesienia juz tylko dlugie spodnie i kurtki.
No i nasze komentarze:
O! Dzisiaj ma niebieska kurtke, ale czarne spodnie, a wczoraj szla w zielonej, ile ona ma tych kurtek, no przesada, chyba z dziesiec, po co jej tyle, a spodnie tez ma inne codziennie.... szkoda, ze pieska nie widac, i nie wiemy jaka ma obroze :))))
Patrz, a sasiadka z naprzeciwka dopiero jedzie po bulki, chyba zaspala, bo normalnie wsiada na rower o 8.00....

Wiem, ze dokladnie tak samo obserwuja nasi sasiedzi, oni maja wygodniej, bo na ulice wychodza ich okna z kuchni, a stoly maja ustawione przy oknie, czyli calodniowa kontrola :) 

No i wlasnie przejechalo auto pocztowe, czyli pora wstac i zrobic sniadanie.

Milego dnia! :)

26 lut 2022

Wieczna wędrówka

 Europa jest wieczną wędrówką ludów. Tak bylo zawsze.... wojna za wojna, tak jakby ludzie nie potrafili usiedziec spokojnie i cieszyć sie tym, co maja...
Moi przodkowie: babcie, dziadkowie, rodzice, żyli w niespokojnych czasach, dwie wojny światowe namieszały im co niemiara. Przeprowadzki, ucieczki, ofiary wojenne, wygnanie.
Po dotychczasowym życiu pozostawalo niewiele, parę zdjęć, listów, troche dokumentów.
Po drugiej wojnie zrobilo sie jakby spokojniej, bylo biednie, brak mieszkan, ale... rodzina w wiekszosci przezyla, zebrala sie do kupy i mozolnie budowala nowe zycie.
Zawsze z nadzieja, ze bedzie juz dobrze, ze nie bedzie wojny, ale zawsze pod skora pelzala niepewnosc.
Nie bylo zbyt dużo wspominania o dawnych czasach, bo to byly ciężkie czasy, trzeba bylo zyc i cieszyć sie ze spokoju. 
Młodzi zakladali rodziny, rodzily sie dzieci, praca, praca, zeby na te rodzine zarobic, zeby miec mieszkanie..
Zanim moi rodzice osiedli na stale, to ciagle sie przeprowadzali.
Ja, do wieku 9 lat doliczylam sie pieciu adresów zamieszkania.
No i czas biegł, szkola jedna, druga, i ja tez zalozylam rodzine. I znowu liczylam przeprowadzki, juz moje, i znowu pięć adresów, i zawsze nadzieja, że to ostatni raz....
Zanim sie czegos dorobilam, to znow sie pakowalam, wyrzucalam, rozdawalam, i tak w kółko. 
Nie przywiazuje sie do niczego, myślę, ze to mam we krwi.
I dzisiaj przeczytalam ten wiersz:

Jeżeli porcelana to...   /  Stanisław Barańczak  

Jeżeli porcelana to wyłącznie taka 
Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu, 
Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby 
Nie było przykro podnieść się i odejść; 
Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce, 
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci, 
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć 
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki 
na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy lub świat 
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać? 
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze? 
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy w świecie 
czuł się jak u siebie w domu?

No i tak to życie się kręci
.... i nie tylko u mnie, wystarczyło od wczoraj słuchać wiadomości...............

12 lut 2022

Taki ranek...

 Wieczorem wzielo mnie na planowanie roznych nieprzyjemnych czynnosci, ktore musze w chalupie i obejsciu koniecznie zrobic :(  No i wyszlo mi, ze bez skrocenia czasu milo przesypianego, to nie wyrobie sie nawet przez rok.

Postanowilam zaprzyjaznic sie z budzikiem i zaczac sterowac moim zyciem (czasem?).
Nastawilam go na 6.00!  i nawet sie obudzilam, nawet wstalam, umylam sie i ubralam.
Wypilam pierwsza kawe i zrobilam śniadanie, i zjadlam....

Zadanie pierwsze: zrobic szybko zakupy, i potem dzialac w obszarze szeroko pojetego sprzatania.
Jak pomyslalam, tak zrobilam.... ale tylko ze 20 pierwszych krokow za brame, do auta.
Auto okazalo sie cale zamarzniete, bo wczoraj bylo wilgotno i padalo, a w nocy przyszedl malutki mrozik.... nie mialam ochoty na skrobanie wszystkich szyb i szukanie odmrazacza do zamkow!

Odwrocilam sie na piecie, wrocilam do cieplego domu i zrobilam druga kawe.
Zakupy zrobie jak sie autko samo odmrozi, a porzadki moga poczekac do jutra :))))))))))))

A taki byl ladny przymrozony poranek o 9.00


20 sty 2022

Rozważania nad miska ryzu

 

8.00 ... glos z ciemnosci: pobudka, twoj dziennik w tv!
Otworzylam jedno oko i oglądam, bo..... ciagle mam nadzieje ze wlasnie od dzis bedzie koniec z maseczkami I tym podobnym....
Niestety, dobre wiadomosci nie nadeszly,  kubek kawy nie pomogl, wiec zaluzje do gory, a na swiecie, o dziwo, slonce!
Rzut oka na termometry i zalamka... to niestety jeszcze nie wiosna :( 
Na dworze 2°C, w domu 14°....
No to grube skarpety na nogi, gruby polar na plecki i zaczynam nowy dzien. 
Po pierwsze miska ryzu* i herbata, czarna , mocna, z cytryna.
Moze zachce mi sie zyc?
........?
Po godzinie nie stwierdzam poprawy nastroju, bo czeka mnie sprzatanie, bleeeeee, zakupy, bleeeee, gotowanie obiadu, bleeeee....
A tak by sie chcialo zakopac z powrotem pod pierzyne....

Nie pisalam chyba o mojej probie hodowli nowalijek w domu (teraz w zimie!)
Dwa miesiace temu nabylam specjalna lampke do doswietlania roslin i posialam bazylie, pietruszke i cebulke. 
Obliczylam ile godzin doswietlac, podlewalam, chuchalam I dmuchalam i.... po 5 dniach wykielkowala bazylia, za pare dni cebulka I pietruszka.
Zaczely rosnac.. i rosnac... i patrzac na dzisiejsze zdjecie to stanely i nie maja zamiaru dalej rosnac :((

Moje kalkulacje doswietlania oparlam na cenie pradu, ktory zuzywam do lampy, w porownaniu do cen doniczek z ziolami w sklepie.
Jak bede wiecej doswietlac, to wyjde na duzy minus, a wlasciwie juz wychodze, bo jak nie chca tak rosnac, to co ja moge?
A wiec doswiadczenie wykazuje doswietlanie jako nierentowne!

Zeby poprawic sobie humor dokupuje po kilka doniczek cebulkowcow (jak na zdjeciu powyzej) czekam, az zaczna rozkwitac I wystawiam do ogrodu zimowego, zeby mi tam kwitly i pachnialy:


A na dworze tak:
‐-------‐-------------------
*
Moja miska ryzu jest raczej bogata, bo zawiera:
Trzy lyzki platkow owsianych, lyzke orzechow mielonych, pare rodzynek, garsc wiśni, garsc czarnych jagod, pare lyzek kompotu sliwkowego lub agrestowego, 140g jogurtu naturalnego i pol banana. 
Musze obliczyc kalorycznosc, zawartosc mikroelementow, witamin, puryn i cukru, ale mi sie chyba nie chce :)

Milego dnia :))))))))))))))))

2 sty 2022

I znowu jestem starsza...

Nie tylko ja, wszyscy jestesmy starsi, ale wcale nie madrzejsi...
Wracajac do "starsi"  to rety, rety w tym roku stuknie mi siedemdziesiatka, beda do mnie mowic staruszka, albo babuniu..... musze szybko zapomniec te liczbe :)))

A dzisiaj bylo jeszcze ladnie, to wyszlam pospacerowac, nawet zdjecia robilam, tylko, ze mi sie nie nagraly na srajfonie :( 
Trudno, wyjda innym razem :)

A wieczorem chcialam w tv obejrzec "Doktora Ziwago", od 20.00 do 24.00.
No i dwie godziny usilowalismy ustawic stacje.... w koncu sie udalo, sila woli i przekupstwem (herbatka+pierniczki). Teraz sobie oglądam, ale co bylo na poczatku dowiem sie z audiobooka!
Taki los zony fachowca, ktory nienawidzi czytać instrukcji, oraz w internecie tez przeciez nie poszuka!!! Ja musze sie zawsze podejmowac tej pracy :)


31 gru 2021

Ostatnie podrygi roku

Baaardzo pracowicie spędziłam ten dzień :)
Najpierw ostatnie tegoroczne zakupy, naprawdę juz ostatnie, 2kg mandarynek i marcepanowe chlebki do kawy oraz cztery pączki (w naszej części Niemiec nazywane berlinkami), i naprawdę ostatnia w tym roku kawa i pogaduchy u przyjaciół.
Szybki obiad i wymarsz na spacer, bo przeciez pogoda zwariowała, nagrzała do 14 stopni i spuściła slonce ze smyczy.
Jak szybko wyszłam, to jeszcze szybciej zamurowało mnie w miejscu! Po niebie szybowały trzy bardzo liczne klucze gęsi! 
Szybowały na polnoc!!! A przeciez przed dwoma miesiącami frunęły na południe..... 
Dziwy panie, dziwy.....
A potem poszłam droga pod drzewami, i tam.... leszczyna kwitnie!!!
Sfocilam ja:
...ale potem sprawdzilam na moim blogu grudzień zeszłoroczny i tam było takie samo dziwo....
Ech... a już myślałam, że wiosna zawitała :(((
No to przestawiłam się jednak na grudzień i wyszykowalam się do Sylwestra, czyli świeża piżamka, szampan do lodówki i czekamy... czekamy...
W tv wielkie nic! Ratuje mnie tablet z blogami, książkami i youtubem :)
Może dotrwam do północy, a może nie, może dziś otworzymy szampana, a może jutro, obie wersje do przyjęcia. 
No to do zobaczenia w nowym roku :)

30 gru 2021

Zwariowana pogoda

Wyszłam dzisiaj do ogrodka, patrzę... a na termometrze +13 stopni! 
Przesada! 
Kiedy mi mają wyzdychac te szkodniki i chorobska, co w ziemi siedzą?
Pada, mzy, chlapie.... I tak ma być przez trzy dni :( 
Na spacer nie chce mi się w taka pluchę wychodzić, kopać w ogrodku w  blocie... nie!
Zostaje kocyk i książka, dobrze, że mam sporo ebookow, bo drukowanych książek nie daje rady czytać, nadgarstki nie utrzymują ciężaru, a oczy tez nie współpracują :(
Co innego książka na tablecie - moge tło zmienić na łagodniejsze, a literki powiększyć. 
Mam jeszcze resztkę wloskiej drożdżówki, kawa do niej, mmmmmm, fajnie :)
Jutro ostatni dzień roku, nie ma się z czego cieszyć, bo to, co nadchodzi, to jakiś horror.
Możemy sobie życzyć lepszego, ale niestety tylko życzyć....
Jak zwykle wyjdziemy o północy przed dom i stukniemy się kieliszkami z sąsiadami.

25 gru 2021

Takie swieta lubie :)

Wigilia 
- odkurzacz do ręki i wciągnęłam śmieci i kurz z podłogi w kuchnio-jadalni, reszte bałaganu i kurzu na pozostałych powierzchniach płaskich bez zalu zostawiłam...
Zapytałam Najglowniejszego co chce jeść na wigilijny obiad o 12.30. 
Zażyczył sobie zupę z makaronem, hmmmm. Dopytałam dokładnie jaka to zupa ma być? No taki rosół z kawałkami miesa i makaronem. Ok.
Wyjelam z zapasów na czarna godzinę rosół z mięsem w słoiku, dodalam zielonej pietruszki i makaron, załatwione.
Ja nie jem miesa i rosołu, więc dla mnie ugotowalam marchewke i seler, dodalam ugotowanego buraka (gotowiec z Lidla), kartofla i smietane, załatwiony barszczyk :)
Na deser kupione ciasto z owocami i kompot.
Prezenty kupujemy sobie cały rok, nie szukając okazji, więc pod choinka nic nie leżało.
Kolacja o 17.00, znowu zapytałam wczesniej, co chce jesc? - sałatkę kartoflana z parówka. 
Ależ proszbardzo :) dostal co chciał (przepis na niemiecka sałatkę kartoflana oczywiście z internetow). Ja zjadłam sałatkę bez parówki.
Koniec wigilii :)))
Czyli pomieszanie z poplątanym, polsko-niemieckie, co kto uważa.
Potem obejrzalam komedie kryminalno-muzyczna z Whoopi Goldberg w klasztorze (uwielbiam) 
i poszlam spać z audiobookiem Szwaji w uszach :)))

Swieta 1. dzień
- na śniadanie jak zwykle musli, i w drodze wyjątku kawałek ciasta.
Obiad o 12.00 wykwintny, niestety nie dla mnie, kaczka pieczona, kartofle, sałatka z czerwonej kapusty, ze słoika... dla mnie wczorajszy makaron z białym serem :)
Troszkę skromnie, ale wiedzialam, że na 14.00 idziemy do przyjaciół na gofry z owocami i z bita śmietana. Oczywiście zjadłam dwa wielkie gorace gofry z gora bitej śmietany!!! Mniammmm :)))
Kolacji juz nie robilam, tylko wielki kubek herbaty z cytryna.
Teraz siedzę i oglądam Pretty Women, po raz milion pięćdziesiąty piąty :))))))
I tak mijaja święta... jak dla mnie piekne święta, zdrowe i spokojne.

Jutro ciąg dalszy leniuchowania :)))))

22 gru 2021

Przesilenie zimowe

 Przesilenie zimowe bylo wczoraj i oszroniony świat wyglądał pieknie!


A dzisiaj dzien staje się juz dluzszy, i od razu świat wyglądał jeszcze piękniej!


Czyli idzie ku wiosnie :) Tak się cieszę! 

Moge robić juz plany ogrodkowe, bo żadnych innych planów robić nie bede, zgodnie z powiedzeniem: "człowiek  planuje, diabeł  się cieszy" :))) 

Wczoraj byłam na spacerze, słońca nie było, mgła zasnuła okolice, moja dusza radowała się widząc te naturalne koronki:



Poszłam sobie w te mgle...


...aż do polnej biblioteczki :) 
Tylko wybierać i przebierać!

Przedreptalam 3km, nawdychalam się czystego powietrza i szczęśliwa wrocilam do domku :)

A wieczorami od dwóch tygodni oglądam w tv sympatyczne romansidla




Długo nie pisałam, bo.... mi się nie chciało :)
Cały mój czas zajmowal ogrodek, no bo co robić w czasie zarazy?
Wszystko mi pieknie rosło, kwitło, owocowało. Tak mijał miesiac za miesiącem.
Nie imały się nas żadne zle moce, spokój, cisza, natura....
I tak dotrwaliśmy do zimy i do świat.
Nie pucowalam, nie gotowałam, nie szykowalam, nie kupowaliśmy prezentów.
Minimalistyczna dekoracje tworza jak zwykle moje ulubione, podświetlane domki i trochę kolorowych światełek.


Zycze wszystkim spokojnych, zdrowych swiatecznych dni!


Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...