21 maj 2017

Kto chcial zdjecia kwiatkow?

... ten niech teraz je oglada :) w wiekszej ilosci!

Dalia o oryginalnym "umaszczeniu":
aksamitne aksamitki:
rozowy rododendron, z mucha, z pszczola, i sam:
biala lawenda (nie wiem, czy pachnie:
liliowy bez (a mial byc fioletowy!):
fioletowy rododendron:
kliwia, ktora jak glupia wsadzilam na zime do ciemnego kata i nie podlewalam... mialam jakies zacmienie.... nie ma lisci, a ma kwiata! Wsialam dookola aksamitki, bo nie moglam patrzec na tego kikuta:
Teraz nieliczne, ocalale po mrozach owocki. Kolejno: josta, czyli krzyzowka agrestu z czarna porzeczka, porzeczka-chyba czerwona, jabluszka - po pare sztuk na drzewkach, malina, pare wisni na calym drzewku i sliwki - DWIE na jednym drzewku i zadne na drugim:





Moj warzywnik nr 1:
i nr 2:
i poziomki - nawet ladnie kwitna:
salata ladnie rosnie, juz zrywam do salatki:
i rabarbar, podsypalam skorupkami jajek i mam nadzieje, ze slimaki nie wejda. Stary lisc ma obgryzienia, a mlode juz chyba nie?
Moze to rzeczywiscie zasluga skorupek? W kazdym razie zbieram dalej i bede sypala pod truskawki.

I rog ogrodka od ulicy z fatalnym ostrym scieciem kamieni - co jakis czas ktos wpada na to i probuje przeciac opone! Tak odziedziczylismy i nie zmienimy, bo ten murek ma polmetrowy fundament!
Kiedys to porzadnie budowali :)
Wymyslilam sobie ten zielony krzaczek, ktory powinien szybko sie rozrosnac i ostrzegac, ze TU sie nie wjezdza! :)
A lawenda, hosta, aksamitki i dalia sa tymczasowo do ozdoby.

18 maj 2017

Koniec upalow - robota czeka!

Zdjec nie porobilam, ale moje nowe kwiatki juz w ziemi siedza.
Gdzie nie wejde, pelno sadzonek! Obojetnie czy spozywczy, czy budowlany, czy ogrodniczy, wala po oczach kwiatki, kwiatki, kwiatki! Nie potrafie sie oprzec!
Mam jeszcze troche miejsca, to sadze "pospolitki": teraz aksamitki i dalie. Wala zolcia po oczach - mam ochote kupic ze trzydziesci i wszedzie wsadzic!
Ale nie kupie, bo moze jeszcze cos nowego sie pokaze :)
Wzielo mnie dzis jeszcze na plewienie, pewnie dlatego, ze sasiadka plewila, i wyrwalam najwieksze chwasty z ogrodka od ulicy.
Wyczyscilam pol wiadra cebulek tulipanow, i male wiaderko szafirkow - musialam to wszystko wykopac, bo zmienilam koncepcje wygladu.
A gdzie teraz wsadze? A miedzy wieloletnie plozace sie roslinki, moga razem rosnac.
Podlalam cale wlosci i po tej robocie, ciezkiej dla mnie, padlam do lozka.... mmmmm..... jak milo :)

A jeszcze dopisuje, ze moja para kosow znowu wyprowadza male do mojego ogrodu - w tym roku sa TRZY! pasozyty.
Dlaczego pasozyty?
No bo paczcie: rzucam im jablko, a one siedza kolo niego i dra dzioby, ze chca, ze glodne, ze spragnione, i przylatuja natychmiast mamusia z tatusiem i wsadzaja im do dziobow to jablko!
Szpacze gniazdo tez mam, ale malych nie widzialam :(
Wroble okupuja cztery rogi domu, i "zanieczyszczaja" okolice gniazd!
Sikorki tez mam, ale nie wiem, gdzie mieszkaja :(

Zyczenie czytelnikow jest rozkazem :)
Film z pasozytami - jakosc mierna, glosu brak, ale jest!
Matka karmiaca ma zolty dziob, pasozyty maja jeszcze szare dzioby, tatus polecial kopac robaki, bo witaminki to nie wszystko :)
Trzeci pasozyt ukryty pod rododendronem.
Rododendrony w deszczu:
pomidory, dynia i cukinia czekajace na posadzenie:
 amarylisy znalezione w piwnicy 4 miesiace po terminie sadzenia :) rosna, rosna i co dalej?
 poziomki, ktore wysialam trzy! miesiace temu...
Kaktus, ulubieniec mojej mamy ma 21 pakow! (ponkuf)
i rozyczka na oslode:
Jutro zdjecia byc moze w sloncu?


13 maj 2017

Spacer, cudzy pies i co dalej?

Jeszcze musze opisac perypetie z cudzym psem z moja Diana w tle i to juz chyba bedzie koniec psich opowiesci.

Pojechalam z moja corka i Diana na spacer za miasto.
Wazne: pojechalysmy Maluchem, czyli Fiacikiem, czyli autkiem mikro, gdzie psica zajmowala w calosci tylna kanape.
Spacer odbyty, my wszystkie trzy zmeczone, jedziemy do domu. Pomalutku, jak to ja :)
Widzimy, jakies dwadziescia metrow od drogi idzie przez pole, kulejac, sliczny collie.
O! Patrz! Jaki ladny! Ale kuleje! Pewnie komus uciekl.... szczere pole.... my w aucie... psa nie znamy... jedziemy dalej.
Kilometr przed nami ostry zakret, znany mi, wiec zwalniam....
Cale szczescie! Przed nami wrak osobowki i wgnieciony od przodu autobus!
Czolowka przy sporej predkosci, bo ten zakret jest z daleka niewidoczny i za wysoka skarpa.
Malucha na pobocze, wysiadamy, i pierwsze moje skojarzenie - ten pies musi byc z tego wypadku.
Pytamy ludzi z autobusu, co sie stalo, moze wiedza czy byl w wypadku jakis pies?
Nikt nic nie wie, nie widzial... nagle ktos mowi, ze chyba z tej rozbitej osobowki wypadl pies, ale nie jest pewien.
Pytam policjantow, co z pasazerami - powiedzieli tylko, ze dwie starsze osoby w ciezkim stanie zabrala karetka.
No to my zawracamy, jedzemy pare kilometrow..... jest pies, lezy na polu...
Zabralysmy Dianie obroze i smycz i podchodzimy ostroznie.
Pies nie ucieka..
Dal podejsc do siebie, zalozylysmy mu obroze i smycz i idziemy z nim do autka, myslac intensywnie, jak sie w dwie osoby i dwa psy zapakowac, przy czym nie jestesmy pewne reakcji Diany!
O dziwo, Diana zareagowala przyjaznie, wiec zostawilysmy ja z tylu, corka z obcym psem siadla na przednim siedzeniu i pojechalysmy do miasta, zostawiajac po drodze policji wiadomosc, ze zalazlysmy psa i zabieramy pod taki a taki adres.
Diane zostawilysmy w domu, a z psem do weterynarza, bo nie wiemy, czemu kuleje.
Lapa tylna zlamana.... w gips i do domu.
W domu problem - Diana ma cieczke, pies juz do niej startuje, wiec suka na pietro, na smycz, pies na dole, zamkniety w pokoju, moi rodzice pilnuja obu, rozdzielnie :)

A to wlasnie Tim, bohater historii :)
 
Bardzo przyjazny:

Co robic dalej???
Pojechalam do dyzurnego szpitala, pytam, czy tu przywiezli dwie osoby z wypadku...
- Tak, przywiezli...
- A jak sie czuja?
- A czy pani z rodziny?
- Nie.
- No to nie powiemy!
- Ale ja sie chcialam tylko ich spytac, czy nie wiezli w aucie psa........
O rany, ale sie od razu narobilo! Pies! Tak! Oni strasznie poszkodowani, ale od paru godzin placza i pytaja tylko o psa!!!
Prosimy, prosimy na gore! Najpierw do pani... potem do pana....
Oboje byli bardzo polamani, ale na wiadomosc o psie, ze caly, ze u nas, to prawie ze szczescia spiewali, a szpital razem z nimi! :)

Na drugi dzien przyjechala ich corka, zabrala psa i odetchnelismy, bo jednak dwa psy roznej plci w domu, psica z cieczka, pies w gipsie pchajacy sie do niej na schody... nie do przezycia!

Przez kilka lat, na wszystkie swieta dostawalismy kartki od.... Tima :)

====================================================================
Dziekuje, dziekuje, dziekuje za przemile komentarze, nie spodziewalam sie takiego oddzwieku!
A przeciez to, co zrobilysmy, to nie bylo nic takiego wielkiego :)

12 maj 2017

Uciekajaca panna Diana

Moje-waterloo popelnilo notke o uciekajacej Hanusi, o tu.

Moja najnieusluchansza Diana, jak tylko poczula przestrzen, pedzila tak szybko, ze jej usmiechu nie bylo mozna zobaczyc :)
...a potem bylo tak:
...i tak:
 ...i tak:
I kto by pomyslal, ze ten spokojny, cudny piesek przed chwila byl wichura na polu?

8 maj 2017

Zdobylam na pchlim targu :)

Chyba sie starzeje, czyli wracam do dziecinstwa!
Na pchlim targu, wczoraj, na plandece na ziemi lezaly lalki Barbie. W ilosci duzej :)
Tak sobie stanelam i kontemplowalam, jak to za czasow mojego dziecinstwa bylo, jakie lalki mialam (chyba zadne?) i jakie te Barbie brzydkie....
I miedzy tymi szkaradkami zobaczylam ladna buzke :) z ladnymi wloskami, w ladnej sukience...
Od razu przypomnialy mi sie blogi, w ktorych lalkom szyje sie ubranka, robi butki, i potem sesje fotograficzne :)
Zapragnelam tez!!! Ja TEZ!!! Ja chce te lalke!!!
Zawrotna cene 5 € zaplacilam ze lzami w oczach - no bo tak tanio, za taka slicznotke!

Przedstawiam: oto Kopciuszek, jeszcze nie uczesany, nie umyty, sukienka troszke nieswieza...



Ach te zginajace sie kolanka, kostki i przeguby!
Te pozy modelki!
Oczami wyobrazni widze nowo uszyte ubranka i sweterki pracowicie udziergane :)

Ani chybi dzecinnieje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

1 maj 2017

Diana i przyjaciele

Nie powinnam tak ciagle psicy oczerniac, czasem byla baardzo pozytywna!

Wyjechalismy na spacer po polach, spokojnie, na dlugiej smyczy.
Ja szlam spacerkiem, podziwialam przyrode, a Diana raz przede mna, raz za mna, raz z boku...
Jak sie smycz naprezala, przystawalam i czekalam, az pojdzie dalej.
Raz tak stanelysmy, ja sie zamyslilam, ale poniewaz dlugo ta przerwa trwala oprzytomnialam i patrze, co pies robi...
no nic nie robi, stoi z pochylona glowa i cos lize...
o k...! pewnie jakies truchlo znalazla i pozera!
Podskoczylam, odciagam i.... widze dwa male zajaczki, do cna wylizane przez szczesliwa psice!
Co bylo robic, ewakuowalysmy sie szybko, mialam nadzieje, ze mama zajaczkow nie ucieknie od nich.
Czyli pies goniacy - zajaczki nie uciekaly, to nie goni :)

To samo z kotami: jak nie ucieka, to sie nie bawie :)



Male dzieci tez moga byc, nawet mozna sie z nimi przespac:


Ale gdyby biegaly - szczypanie po lydkach zapewnione!

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...