16 maj 2010

A teraz "frywolnie" - moje frywolitki

Już dawno nic nie "udziubałam", porzuciłam czółenka dla patchworków.
Ale tym, co do tej pory wyczarowałam, mogę sie pochwalić, kiedyś po czółenka na pewno sięgnę.

Nauczyłam się frywolitkowania sama, ze źródeł internetowych - długo się męczyłam, zanim zrozumiałam zasadę, ale potem szło już szybko. Szybko, to nie znaczy szybkie robienie, to znaczy, ze szybko mogłam "odrabiać" wyszukane wzorki :) Robótki te są niestety żmudne i powstające cuda są raczej małe, trudno się nimi chwalić... chyba dlatego wolę szyć, bo to przynajmniej widać z daleka!

No i tak powstały choinkowe zawieszki:



ważka:


serwetki:

..ciąg dalszy nastąpi...

Kilka starszych patchworków

...żeby było bardziej kolorowo w te zzzzziiiimmmmnnnneee dni! :)

Serwetki dla kociej mamy:

Panele z kotkami kupione w patchworkowym sklepie w Holandii, szmatki na paski moje - z odzysku - trzy koszule męskie, żółta, zielona i brązowa, pocięte w paski.
Co za bezsens! Ciąć materiał na paski, żeby go potem pozszywać... w paski! :)
Serwetki mają wielkośc około 30 x 30 cm. Uszyte na prezent podchoinkowy w listopadzie 2006.

(Tu uwaga do robótkowiczek: każdą pracę należy opisać w specjalnym notesie, kiedy uszyta lub zrobiona, z czego, jakie wymiary, jakie przemyślenia przy pracy powstawały - potem dzieła idą w świat i pamięć o nich też zanika, a szkoda!)


Kotki są takie bardziej bożonarodzeniowe, ale minki maja przednie :)


A teraz kolorowe domki:


Ładnie się na ścianie prezentują:

 ...i w detalu też nieźle:


Szyłam je długo i wytrwale :) metodą PP (na papierze), zużyłam kartki ze starej książki telefonicznej - bardzo dobrze sie do tego nadawała, tylko musiałam do rysowania używać pisaka, a nie ołówka. Pocięłam mnóstwo różnych resztek, a wzór znalazłam w którymś patchworkowym czasopiśmie, ale nie pamiętam, w którym :(
Patchwork cieszy oczy mojego ojca, wisi nad jego łóżkiem. Uszyty w styczniu 2007.

 MUCHA, albo MOTYL:

Napisałam specjalnie dużymi literami, żeby było wiadomo, co to jest!


Wzór z internetu, oczywiście trochę przeze mnie przerobiony, już dawno uszyty jako oparcie pod plecy w łóżku. W środku ma jako warstwę ociepleniową pół starej kołdry. Bardzo niewygodne do prania! Ale jak się fajnie siedzi i czyta...
Jeszcze wtedy, jak szyłam, nie miałam tylu szmatek, co teraz...

13 maj 2010

Pchli targ

Na pchlim targu było tak zimno, że nawet targować się nie chciało. Ale drobiazgi kupiłam, w końcu napedałowałam się zdrowo - parę kilometrów - i szkoda by było bez niczego przyjechać :)  Podstawka holenderska pod garnek, szklany pojemniczek "na coś tam" z piękną pokrywką, i świeczniczek.



Fotomigawki na spacerze

Znowu pognało mnie 1000 km na zachód...
Myślałam, o naiwna, że będę się tu grzała w słoneczku, w końcu zachód jest bogaty i może za słońce zapłacić :)) Niestety, bogaci są dlatego bogaci, że oszczędzają!!!!!! I za słońce nie zapłacili - po co - przecież kiedyś i tak zaświeci :)   Tak więc na dworze jest 10 stopni, ja w grubym polarze i grubych skarpetach spaceruję, żeby pokazać, że Polki potrafią! Nawet loda kupiłam w lodziarni, na co właściciel Włoch wzruszył się, że tacy ludzie jeszcze chodzą po świecie :)
Nawet owce dziwnie na mnie patrzyły...


Koło kościoła zachwyciło mnie wielkie, kwitnące drzewo, nie wiem co to jest? Czereśnia, migdał, czy coś innego? Ładnie wygląda, ale najładniejszy był różowy dywan z kwiatów pod drzewem...



Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...