30 wrz 2017

Bylam na targach.... ach!!!!

To "ach" powinno byc powielone wielokrotnie, moj zachwyt byl nie do opisania!
Tyle pieknosci w jednym miejscu, na zywo, tyle inspiracji, rozmow, niebo w oczach!

Moze przesadzam, ale bylam wniebowzieta, do tego stopnia, ze schrzanilam prawie wszystkie fotki.
Zamiast pomyslec nad ustawieniem, prstrykalam, pstrykalam, a w domu.... no nie powiem, jakie brzydkie slowa lecialy z moich usteczek!

A wiec:
Targi "Igla i nitka" w Osnabrück, 50 km ode mnie, zabralysmy sie we cztery wariatki jednym autem.
Czasu mialysmy za malo, zeby wszystko dokladnie obejrzec, "posmakowac", popytac, pomacac!!! trzeba by trzy dni tam jezdzic, a ja mialam wyproszony tylko jeden :(

Hala miejska pomiescila wszyskie stoiska, bylo ich mnostwo, ale tak rozmieszczone, ze nie bylo scisku.
Fanatyczek robotkowych tysiace!!!
Sala taka, sala siaka, ja gubilam sie ciagle, chcialam wszystko obejrzec, a wariatki ciagnely mnie za kapote - zobacz to, zobacz tamto.... lomatkoicorko! ile tego bylo!!!

Krzyzykowe:


welniste:

guzikowce:
i szmatki, patchworki!!!
tego bylo duuuuzoooooo!
ale zapomnialam, ze mam aparat :)

Natomiast nie ogluplam az tak, zeby nie zakupic pieknych paneli:






Jak na razie poszly na polke "trumiennych".. :) :) :)

Interesujaca byla wystawa grupy "Die Alküns", tkanin artystycznych wykonanych z roznych materialow.
Ciekawe, ale nie moja bajka.
Jako dokument wklejam pare zdjec: granat z koralikow, Most Karola w Pradze i ptak(orzel?) wyszywany na tiulu polozonym na zdjeciu.
Ta technika podobala by sie na pewno mojej cioci Jadzi, niestety ona juz nic nigdy nie uszyje...




Co bylo dla mnie najciekawsze?
Polaczenie quiltow z muzyka - czyli szycie quiltow pod konkretny temat muzyczny.
Jak widac na zdjeciach, przed konkretnymi quiltami stal sobie stojaczek z tematem przewodnim i tytulami, i wisialy sluchawki - mozna bylo usiasc i kontemplowac muzyczke, patrzac na quilty :)
bylo to dla mnie jak miod na dusze.... wrazenie nie do zapomnienia, muzyka, obraz, obraz, muzyka....

np. The Beatles:

Shakuhachi Flöte:

 Gospels & Spirituals:

 Krol Lew:

i inne.....

Mhmmmmmmmm :) :) :)

Ja chce jeszcze, i jeszcze , i jeszcze!

27 wrz 2017

Kolorowo patchworkowo

Tak sie w szycie zaplatalam, ze widze tylko kolorowe kwadraty!
Wczesniejsze posty o "potworkach" mozecie obejrzec/przeczytac wybierajac etykiete "patchwork" z prawej strony.
Uzupelniam to, czego jeszcze nie pokazalam:
rozowy dla Romy Marie:

niebieski dla Antoniego:
obrus "jesienny"z kwadratow ukladanych:
obrus "jesienny"z kwadratow losowych (jeszcze w szyciu):

Obrus, ktory lezy powyzej na stole, zaprojektowala dla siebie moja corka.
Wybrala materialy, wyciela kwadraty 10x10 cm, ulozyla w kupeczki i podawala mi do zszywania.
I prasowala, i prasowala..... :)
Przebieg pracy wygladal, jak ponizej:





Sama nie wierze, ale ta cala praca od projektu do stanu jak wisi na poreczy na peronie kolejowym, trwala.... 2 dni!!!
Patchwork wyjechal ode mnie uszyty, przepikowany prawie w calosci, corka dokonczyla pikowanie i uszyla lamowke - juz u siebie w domu.
Mam baaaardzo zdolne dziecko :)
No i wychowalam sobie nastepczynie :)

Moj obrus, niestety, nie powstaje tak szybko.
Zszywam mozolnie, jak tylko znajduje wolna godzinke. Na razie jestem mniej wiecej w 1/6 powierzchni...
A jeszcze potem pikowanie....

No i nadal szyjemy jeszcze poduszki....

23 wrz 2017

No prosze, prosze, smiejcie sie ze mnie....

Gotuje obiad...
codziennie musze gotowac...
bo Najglowniejszy bez obiadu jest zly, a jak zje, to idzie spac...
i jest spokoj :)

Najgorsza pora dnia....
co ugotowac......
jak ugotowac??????

Bylo tak: urodzilam sie w rodzinie, w ktorej mama nie pracowala i mieszkala z nami babcia.
Obie lubily kuchnie, gotowanie, pieczenie, przetwory, po prostu wszystko, co z tzw. garami zwiazane.
Ja z zajec domowych opanowalam do perfekcji szybkie sprzatanie, wiec mi dawaly spokoj z cala reszta i... szlam czytac!
I tak bylo przez lata cale - czasem siedzialam w kuchni i... czytalam, od czasu do czasu moglam wylizac jakas miske...
Wracalam ze szkoly - obiad stal na stole :)
Nawet jak mama poszla do pracy, tak okolo mojego liceum, tez nie musialam sie w kuchni przemeczac, wystarczylo, ze obralam kartofle. Potem zamieszkala z nami druga babcia, i znowu nic nie musialam w kuchni robic.
Potem sie wyprowadzilam z dzieckiem do pracy na wies, ale to byla taka dziwna wies i dziwna praca, w kazdym razie obok domow byla stolowka i chodzilo sie tam na obiady, dziecina jadla w przedszkolu. Nikt tez ode mnie nie wymagal np. pieczenia ciasta, bo nikt nie lubil...
Po paru latach wrocilam na "matczyne lono" i.... powtorka z historii:
prace konczylam o 15.00 a o 14.30 mama dzwonila do mnie, czy punktualnie przyjde, bo stawia kartofle do gotowania.
Kolezanki gotowaly sie z zawisci, a ja delektowalam sie wolnoscia :)

Mijaly lata....
Pojawil sie Najglowniejszy....
Pierwsze wspolne wakacje - jedziemy na camping. Dobra, dobra, ale co z gotowaniem? I tu pelnia szczescia - Najglowniejszy mowi, ze bedzie sam gotowal! Ja zaproponowalam moj wspoludzial - obieranie ziemniakow...

Mijaly lata....
Wyprowadzilam sie do Niemiec....
Najglowniejszy mial wazniejsze sprawy na glowie niz gotowanie, a jesc musial, i to miesko, miesko!!
Ciezko wzdychajac zabralam sie za gary - chcial nie chcial....
I to nie bylo tak, ze ja antytalent jestem, ze nie wiem, jak sie co gotuje - teorie mam w jednym paluszku, aczkolwiek nie tak do konca :)

Gotuje bo musze, najprostsze dania, mieso z sosem, kartofle, salatki, albo zupe z wkladka miesna.
Na szczescie Najglowniejszy nie wybrzydza (moze sie boi???) a ja przyjelam te czynnosci z honorem na klate :)
Nie do zrobienia sa dla mnie zwykle mielone, robie wg przepisow z ksiazek, internetow, z opisu kolezanek - nie mam szans . wychodza mi okragle, lekko przypalone, czasem surowe w srodku.
Przeklenstwo jakies????

No dobra, koniec jekow, do rzeczy:

Dzisiaj miala byc kapusta z reszkami miesa, ok, kupilam kapuste, posiekalam...
tknelo mnie cos, zadzwonilam do mojej przyjaciolki, ktora jest dla mnie Guru od gotowania, pieczenia i przetworow.
JAK ja mam te kapuste zrobic, bo mi zawsze zupa kapusciana wychodzi!!!!???
Ona (smiej sie Ewa, smiej!) mowi, ze udus kapuste w troszku wody i.....odcedz.....
O zez!!! ze ja na to nie wpadlam???
Chyba nigdy nie bylam w kuchni jak mama odlewala kapuste????

:) :) :) :) :) :) :)

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...