26 kwi 2018

Wszystkie kolory wiosny!

Nie mam czasu! Nie mam czasu! Nie mam czasu!
Gonia mnie terminy spotkan, proby choru, badania lekarsie, zakupy, gotowanie, sprzatanie, no i wreszcie OGRODEK, bo sie zawzielam, ze go teraz doprowadze do porzadku!
Nierealny ten porzadek, bo doba nie z gumy i sie nie rozciagnie...
Pare nieostrych zdjec z kolorowej wiosny:

moja ukochana rozowa magnolia w pelnym rozkwicie:

i jej kwiatki - w tym roku bez skazy, bo slonce swiecilo non stop i nie padla ani kropla deszczu przez dwa tygodnie:

wielka magnolia u sasiada, podgladam ja siedzac na tarasie:
magnolia biala, gwiazdzista, jeszcze malutka ale pelna gwiazdek:
ulubiona blekitna uludka:
i tulipany, tulipany, tulipany! :




Nie liczylam cebulek, ale jest ich dziesiatki! Jedne koncza kwitnac, inne zaczynaja, jeszcze pare dni beda cieszyc oczy :)

A tu wszystkie tulipanowe bukiety razem na przeddomowej grzadce, z tylu zalapala sie jeszcze rozowa magnolia:
A na koniec widok z okna, jakim napawalam sie pare dni - dzis przeszla burza z gradem i zbila wiekszosc kwiatow jabloni :(
Wszystkie zdjecia wyszly mi nieostre, chyba zle nastawilam aparat i nie sprawdzilam natychmiast ich jakosci.
Blad sie zemscil, juz nie moge zdjec powtorzyc... :(
Klania sie rutyna....

Teraz czekam na cieplejsze dni, zeby dalej ryc w ziemi i walczyc z chwastami.

15 kwi 2018

Silikonowa pokrywka (na zamowienie Frau Be) :)

Oto ona, moja przyjaciolka, ktora trzyma w ryzach kipiace garnki:

Ja sobie nabylam duza, ktora przykrywa moj najwiekszy garnek do zupy - 5-litrowy.
Sa tez chyba mniejsze, i jak spotkam to kupie, bo ta, na malym garnku jak widac ponizej, jest ciut za duza :) Ale tez spelnia swoje zadanie.

Teraz film grozy pod tytulem "Kipiacy Makaron!":
Pozdrowienia z kuchni!!!!! :)))))

13 kwi 2018

piateczek... i.. trzynastego....

A nie mowilam?
W taki dzien siedziec w domu i nic nie robic, bo diabel za szafa tylko czeka i zlosliwie sie szczerzy!
Ja tam sie nie wychylalam, zupke ugotowalam, zeby kotletow ani kartofli nie przypalic, zakupy poczynilam wczoraj, a z pracy to mi pielenie ogrodka z chwastow zostalo, wiec sobie caly dzien leniwie lazilam i cos tam skubalam.
A glupie chlopy (Najglowniejszy z synem) zabrali sie do reperowania auta. I co? I popsuli jeszcze bardziej!!!!
Piatek!!!!! Trzynastego!!!!

9 kwi 2018

Jestem, jestem :)

Jakos nie mialam weny tworczej, darowalam sobie pisanie, ale staralam sie na biezaco przynajmniej czytac i gdzieniegdzie slad zostawic.
Frau Be przywolala mnie niejako do porzadku, wiec wzielam wreszcie pioro do reki (no nie, nie pioro, tylko klawisze!).

Marzec jest dla nas miesiacem urodzin;  moich, Najglowniejszego, mojej corki, i dzieci Najglowniejszego. Razem szesc sztuk! Oprocz tego sasiadka swietowala 70 lat, hucznie, w restauracji obok nas, i mysmy tam byli, miod i wino pili :) (a dokladniej to piwo, wino i zagryzalismy tortami).
Obchodzenie urodzin jest w Niemczech wazniejsze niz imieniny, wlasciwie imienin chyba nikt tu nie swietuje.
My przyjmowalismy "po kawalku", a to przyjaciele, a to sasiedzi, a to chorzystki, i tak nam marzec zlecial.
A zaraz potem trzeba bylo wyjechac na swieta, do Holandii, do corki i ziecia.
Tak to dumnie brzmi: do Holandii, a przeciez do granicy mamy raptem ze dwadziescia kilometrow!
Pogoda sie nam nawet udala, nie padalo, zabralismy prowiant i zapasy na tydzien, prezentki, a jakze, i ruszylismy, zaopatrzeni w DWIE nawigacje, zeby na tych 200 km sie nie pogubic :)
Ta dolna nawigacja lezy, bo nie chciala sie przyssac do szyby.
A dlatego dwie, bo chcielismy sprawdzic, czy stara 10-letnia jeszcze wie, gdzie lezy Rotterdam :)
Okazalo sie, ze obie dzialaly identycznie, gadaly w tym samym momencie, staraly sie najwyrazniej pokazac, ktora lepsza!
A my potrzebujemy pomocy w czasie jazdy, bo jestesmy nawigacyjnie "sprawni inaczej"  gubimy sie nawet w naszej wsi!!!
Do tego mialam jeszcze atlas samochodowy (czerwienie sie ze wstydu...)
Ale jak bez nich mielibysmy pokonac takie skrzyzowanie?????:
Jechalismy sobie zadowoleni ze maly ruch, zadnych wariatow na drodze, ale niestety nieuchronne nadeszlo... piekny, dlugi, polgodzinny korek.... pierwszy:
a tuz przed Rotterdamem drugi, jak w wierszyku: ..."juz byl w ogrodku, juz wital sie z gaska..."
...nosz!!!  daleko na horyzoncie juz prawie widac te czekajaca na nas zupke...
Witano nas kwiatami:


i oczywiscie okrzykami radosci po rozpakowaniu przywiezionych zapasow :)

Oprocz spozywania kalorii:
probowalismy sie tez ruszac, co nam nie bardzo wychodzilo :(

Ale zobaczylam nowa hale targowa, w centrum, REWELACYJNA!!!!:
W scianie tunelu sa mieszkania, a w srodku dziesiatki malych stoisk ze wszystkim, co mozna zjesc. Ja oczywiscie oblizywalam sie przy owocach, slodyczach, lodach, a Najglowiejszy preferowal wedlinki i rybki :)
Hala od srodka wyglada tak:
 te kwadraciki to okna mieszkan :)
W hali kical tez zajaczek, bardzo przyjazny:)

Zdjecia z budowy i gotowej hali, profesjonalne, mozna zobaczyc na stronie Wikipedii: TU KLIK

No a potem jeszcze jakies spacerki, podziwianie architektury:

 parking rowerowy, pietrowy:

rozmowa z koszmarkami:


i podgladanie zywych krolikow na trawniku w srodku miasta (uciekaly przede mna, dlatego takie niewyrazne)

i gesi egipskie:

no i kwiatki, zabki i inne dyrdymaly:


Dobranoc! :) :) :)

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...