28 sty 2014

Moja Germania - pierwsza zima

Pierwsza zima w nowym miejscu...
Trochę strachu, jak to będzie, czy dom okaże się zimny, czy ciepły, czy starczy nam te 1300 l oleju do ogrzania, jak to będzie z odśnieżaniem, czekanie na pierwszy śnieg....
czekanie...
czekanie...
No i guzik!
W grudniu śnieżyca trwała.... dwie godziny!
A jej intensywność? Zobaczcie sami, po prostu czyste lekceważenie :)


Kaczki sąsiada też uznały, ze taka zima to nie zima, więc szykują gniazda i taplają się namiętnie w błotku. 


Miały być zjedzone, ale sąsiad twierdzi, ze nie ma serca ich zabić, więc sobie wesoło żyją. Ciekawe, ile lat mogą żyć kaczki???

Pierwsza Wigilia w nowym domu - miało być tradycyjnie, po polsku, czerwony barszcz, ryba smażona, trochę ciasta, owoce. Nic specjalnego, ot takie małe święta, czas na odpoczynek, na odespanie, poleniuchowanie.
Jak zwykle plany to jedno, a efekt? Hmmmm.....

Nasza sypialnia nie miała ogrzewania, stare kaloryfery wyrzuciliśmy, no bo się nam nie podobały. Kupno nowych okazało się skomplikowane, ponieważ parapet mamy 60 cm nad podłogą, no i długi na ponad dwa metry! Trzeba było znaleźć grzejniki pasujące do tej długiej wnęki, nie było to proste, wnęka musiała zostać ocieplona, a więc murowanie, oklejanie itd. 
Grzejniki (dwa) przyjechały w połowie grudnia. Zaczęła się robota...
Cięcie rurek, przekuwanie się przez strop do piwnicy, spawanie, lutowanie itd itp.
Grzejniki zawisły dzień przed Wigilią...
Podłączenie rurek i zaworów, w dzień Wigilii, powinno potrwać dwie godziny...
W Wigilię wieczorem mieliśmy już sobie siedzieć w sypialni i napawać się ciepełkiem....
No cóż, nigdy nie jest tak, jak się planuje...
Łączenie trwało i trwało...
Koniec końców: nie miałam czasu przygotować porządnej Wigilii, obeszliśmy się szybkim barszczykiem, kawą z ciastem i do roboty - kończyliśmy rurki, śrubki, zaworki, o 22.00 było gotowe! Ulga! Nareszcie!
Ale już nie mieliśmy ochoty napuszczać wody, czekać, padliśmy zmęczeni do łóżka z planem, że sobie rano otworzymy zaworki i wypijemy poranną kawę w łóżku w ciepłej sypialni :)
Taaaa.... dobrze, że szmaty i wiadra były blisko! Zrobiła się powódź jak ta lala! 
Uszczelki silikonowe okazały się nieszczelne :(
Czyli zabawa od początku: zdejmowanie, uszczelnianie, lutowanie...
Cały dzień nam na tej zabawie przeleciał!
Na szczęście druga próba (w pierwszy dzień świąt wieczorem) była pozytywna. Nie ma to jak stare, dobre konopie - uszczelniają znakomicie :)

Teraz, jak mnie ktoś pyta, jak spędziłam pierwsze święta na nowym miejscu, mogę całkiem szczerze odpowiedzieć: "Jeszcze nigdy TAKICH świąt nie miałam!" :)))


14 sty 2014

Moja Germania cz.1

Emigracja do Niemiec troszkę odmieniła moje życie - mój blog jest dla mnie dobrym miejscem, żeby związane z tym emocje nieco uporządkować, a zainteresowanym pokazać ten kraj moimi oczami.

Zaraz po przyjeździe, w maju 2013 , zaczęliśmy szukać domu do kupienia.
Poprzeczkę ustawiliśmy dość wysoko - ma być przestrzeń życiowa dla trzech osób, wszystkie pomieszczenia mają być na jednym poziomie (żadnego biegania w nocy po schodach!), ogródek jak najmniejszy, garaż jak największy, dużo piwnic na wszelkie przydasie, no i miejsce na nasze hobby. Poza tym oczywiście powinien być bardzo tani, nadający się do natychmiastowego zamieszkania, w dość dużym mieście, ale jakby na wsi - żeby było miło, zielono, z przestrzenią do patrzenia. No i oszczędny w eksploatacji :)

Byłam w 100 procentach pewna, że taki dom nie istnieje...
Myliłam się! Już po tygodniu miałam go w ręku! Spełniał 99% wymagań, a braki uzupełniamy na bieżąco.

Formalności związane z kupowaniem nie zakłócały nam snu. Pośredniczka z biura nieruchomości była kompetentna, załatwiała wszystko szybko i sprawnie, notariusz zapewnił bezpieczeństwo (czyli zapłata w całości po załatwieniu wszelkich dokumentów, po wpisaniu do ksiąg wieczystych, po potwierdzeniu z gminy, że ziemia nie należy do jakichś przodków), trwało to oczywiście długo (2 m-ce), ale przynajmniej bezstresowo.

Od momentu zapłaty staliśmy się pełnoprawnymi właścicielami 100m2 domku, 400 m2 ogródka, i dużej części pozostawionych mebli i wyposażenia.


Cieszymy się z tego bezustannie od pół roku! :)  

cdn........

4 sty 2014

Przędzie się...

Zmieniłam troszkę branżę :)  Aktualnie nie jestem w stanie szyć, mogę w kąciku porobić na drutach, albo uczyć się przędzenia na małym kołowrotku, i nic poza tym. Ale już niedługo (tak sobie obiecuję) moje własne, i tylko moje! miejsce na ziemi otworzy swe podwoje.

W temacie przędzenia: pierwszą próbę pokazałam, jakieś takie glizdowate mi to wyszło, jak częściowo rozdeptane dżdżownice, ale miłe koleżanki twierdzą, że to jest Artystyczne! :) No dziękuję!

Dzień drugi próbowania - już troszkę lepszy, nitka równiejsza, gładsza, skręcona:
- i porównanie z pierwszą (po prawej, na motowidle):
Dzisiejsza to już według mnie mistrzostwo świata :)
Wczoraj wieczorem wgapiałam się w filmiki na YT i podpatrywałam czym to się je. Dzisiaj rozluźniłam czesankę na naprawdę cieniutkie pasemka i pomogło! Musiałam bardzo uważać podczas przędzenia, bo już była rzeczywiście na skraju zrywania.
Do nauki przędzenia nabyłam na aledrogo czesankę - resztki do filcowania.
Wyglądały tak:

Ale były tanie i nie żal mi było tego użyć na zmarnowanie.
Jeżeli się nauczę, jeżeli mi się to spodoba, jeżeli.... to poszukam ładnej owieczki i zrobię sobie z niej sweterek :)

2 sty 2014

Kolorowo!

Mój blog zarósł pajęczyną...



...ale tyle się działo w zeszłym roku (dobrego się działo), że nie mogłam nadążyć za własnymi myślami, a co dopiero pisać bloga.
Zaglądałam czasami, czy jeszcze blog istnieje, no i szybko do następnych zadań.
A co się działo opiszę niebawem :)

Na początek w nowym roku życzenie,
 aby się w tym roku wszyskim dobrze działo!

Ja rozpoczęłam rok robótkowo, wyciągnęłam z kąta kołowrotek
 i uprzędłam pierwszą włóczkę (jeżeli można to nazwać włóczką ):





Ale jak na kolorowy blog przystało, JEST KOLOROWA! :)


Przepraszam, polskie literki wstawie przy najblizszej okazji jak znajde polska klawiature.  Edycja wykonana :)

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...