4 sty 2014

Przędzie się...

Zmieniłam troszkę branżę :)  Aktualnie nie jestem w stanie szyć, mogę w kąciku porobić na drutach, albo uczyć się przędzenia na małym kołowrotku, i nic poza tym. Ale już niedługo (tak sobie obiecuję) moje własne, i tylko moje! miejsce na ziemi otworzy swe podwoje.

W temacie przędzenia: pierwszą próbę pokazałam, jakieś takie glizdowate mi to wyszło, jak częściowo rozdeptane dżdżownice, ale miłe koleżanki twierdzą, że to jest Artystyczne! :) No dziękuję!

Dzień drugi próbowania - już troszkę lepszy, nitka równiejsza, gładsza, skręcona:
- i porównanie z pierwszą (po prawej, na motowidle):
Dzisiejsza to już według mnie mistrzostwo świata :)
Wczoraj wieczorem wgapiałam się w filmiki na YT i podpatrywałam czym to się je. Dzisiaj rozluźniłam czesankę na naprawdę cieniutkie pasemka i pomogło! Musiałam bardzo uważać podczas przędzenia, bo już była rzeczywiście na skraju zrywania.
Do nauki przędzenia nabyłam na aledrogo czesankę - resztki do filcowania.
Wyglądały tak:

Ale były tanie i nie żal mi było tego użyć na zmarnowanie.
Jeżeli się nauczę, jeżeli mi się to spodoba, jeżeli.... to poszukam ładnej owieczki i zrobię sobie z niej sweterek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...