27 wrz 2024

Październik miesiącem oszczędzania!

 Takie hasło towarzyszyło mi przez wiele lat w Polsce, pewnie niektóre czytelniczki/czytelnicy to hasło pamietaja :)
Ale jakoś nigdy nie udało mi się oszczędzić ani złotówki!!!

W Niemczech doznałam szoku cenowego, nawet zwykły chleb (bez masła) wydawał mi się baaardzo drogi...
Postanowiłam (wreszcie, pierwszy raz w zyciu) zapisywać wszystkie wydatki, żeby wiedzieć ile kosztuje nas "życie".
Wszystkie zakupy, nawet najmniejsze były udowodnione paragonem, nie musiałam pamiętać co kupuję, wystarczyło zbierać paragony i raz w tygodniu wpisać do zeszytu.
Pod słowem "życie" mieściło się jedzenie dla trzech osób, chemia, gazety, autobus, lody i ciastka w kawiarni.
Prowadziłam te rachunki systematycznie, przez pewien czas dzieliłam jedzenie na chleb, nabiał, wędlinę, warz8ywa, owoce, baaardzo ambitnie, ale po jakimś czasie liczyłam tylko sumy z paragonów:)

Okazało się wkrótce, że mogę z kwoty wyznaczonej na jedzenie troche zaoszczędzić :)
Odkładałam to sobie do skarpetki i wydawałam na moje większe zachcianki: na przykład na dobrą maszyne do szycia, albo na "luksusowe" zakupy w sklepie z wełna i materiałami.

Jak przyszła większą inflacja trzeba było zwiększyć kwotę na zycie o 20%.
Ok, ale też z tej kwoty zawsze coś mi zostawało.

Inflacja rosła, "chomicze zapasy" malały, trzeba się było trochę naglowic żeby coś odłożyć. Kupka była mniejsza, ale była.

Rok temu przestawiłam się na jedzenie zgodne z zaleceniami  medyków i o dziwo, wydatki nie zwiększyły się!!!
Owszem kupuję dużo warzyw, które są drogie, ale nie kupuję dla mnie mięsa, które jest jeszcze droższe, nie kupuję żadnych slodyczy, oprócz gorzkiej czekolady dla mojego McGyvera,  nie piekę ciast, nie jem lodów, i życie stało się tańsze i... lżejsze (już 15kg).

Owszem, inwestujemy w sprzęty kuchenne, ale raczej z niższej półki, mam już całą kolekcję :)

Z najnowszych maszyn jest wolnowar, który najbardziej przypadł do serca McGyvera, mięso przyrządzane w nim jest wyśmienite, a pradu zużywa tyle co nic, bo uduszenie kilograma szynki z warzywami kosztuje 0,30€ (a garnek gotuje 6 godzin!), no i jest bezobsługowy- prawie -, musze te jarzyny obrać i pokroić :)


Podliczając koszty energetyczne 30 obiadow (15 gotowan) wychodzi mi 4,50€ za prąd, a duszenie tego w piekarniku 1,5 godz daje koszt 22,50€.
18€ oszczędności w miesiącu, to już jest jakaś kwota :)
A szczerze mówiąc, to gdy swieci słońce, to korzystam z energii słonecznej, i stanowi to oszczędność całej kwoty 22,50€ ! :)

Druga maszyna, która wyciągnęłam z obszernych czeluści szafy jest maszyna do pieczenia chleba.
W dniu, kiedy kupilam w piekarni drogi chleb (4,80€ za kg), i okazał się niezjadliwy, przeprosiłam maszynkę, kupiłam gotową mieszankę chlebowa na chleb wiejski, i upiekłam bez brudzenia rak całkiem znośny chlebek.
Mieszanką kosztowała 1,30€  na dwa chleby (upiekłam jeden), pradu zużyłam za 0,40€, czyli pol kg chleba to koszt 1,05€. Różnica? 2,70€, a w miesiącu zjadamy 4kg, czyli znowu oszczednosc 10,80€.

A maszyna, jeżeli swieci słońce, to też piecze na "panelach".

Nie wiem jeszcze na co teraz zbieram w skarpetce, bo kuchnie mam już wyposażona we wszystkie gadżety duże i małe :)

Ale, ale (zawsze jest jakieś ale) oszczędność na prądzie nie wchodzi do mojej skarpety :(
Dlaczego? Bo rachunki za prąd płaci McGyver i za instalacje "odnawialnych źródeł energii" też płaci, czyli to liczenie oszczędności poszło jakby troche krzywa droga :))))
Ale dla mnie ważna jest oczywiście "moja skarpeta"!!!!, która zasilę na pewno w październiku, czyli "miesiącu oszczędzania".

I to by było na tyle o oszczędzaniu :)
No to pa, do następnego postu ❤


13 komentarzy:

  1. No zaimponowalas mi! Ja jestem za leniwa na prowadzenie ksiag rachunkowych, kupuje bo kupuje, ale pieniadze przelatuja mi przez palce i nie wiem, ile wydaje miesiecznie na cokolwiek. Poza tym kopara mi opadla na te Twoje 15 kilo, chapeau bas! Oraz lekkie uklucie zazdrosci, ale do tego trzeba konsekwencji, a mnie jej brak, no i nie mam czasu, za duzo zwalilo sie na moja glowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podliczanie zakupow traktuje jako ćwiczenie matematyczne, jak tez obserwowanie zuzytej energii, wody. Musze troszke mozg rozruszac :)
      Za odchudzanie wzielam sie dopiero, gdy mi sie zycie uspokoilo, wczesniej nie mialam czasu i sily.
      Pomalutku mi to idzie, ale mam jeszcze dluga droge przed soba :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. No właśnie- wszystko pięknie podrożało - mam taki feler, że z uwagi na brak pewnych części we wnętrzu organizmu jem stale to samo- co oznacza, że kupuję i jem tylko to co mi nie powoduje żadnych problemów i właśnie osiągnęłam wynik, że teraz na jedzenie dla siebie wydaję na tydzień tyle, co kiedyś na dwa tygodnie. A łatwo to uchwycić, bo zakupy robię zawsze tylko raz na tydzień i zawsze w tym samym sklepie, bo do innych to mam stanowczo za daleko. Na panele raczej nie przejdę- nie mam własnego dachu. 15 kg? - to naprawdę dużo. Serdeczności ślę;)
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mam ustalony zestaw zakupowy, przelatuje przez sklepy lotem blyskawicy. Gorzej jest, gdy pozmieniaja regaly, zlosliwcy!
      Instalacja paneli zwraca sie po 20 latach, nawet na wlasnym dachu :)))
      A kilogramy... musze jeszcze duzo, duzo spalic, pewnie bede sie z tym bujac jeszcze rok, dwa :(
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Oooo zachęciłaś mnie do tego wolnowara, właśnie mi czegoś takiego brakuje!
    Ja też spisuje rachunki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolnowar "chodzi" u mnie codziennie, musze rozne dania wyprobowac. Jutro beda golabki :)

      Usuń
  4. Zaczynało się od SKO...;o) 15kg ?? Gratulacje i fanfary !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nieeee! Dwa razy bloger wywali mi komentarz w przestrzen!!!!
      Pozdrawiam serdecznie ☺❤

      Usuń
  5. Ja sobie tak pisałam gdy przeszłam na emeryturę.nl. I jeszcze odtrącają mi emeryturę.pl, z dodatku do tej nl. ;) Tak więc zrobiło się cieniutko. I też początkowo szczegółowo, później tylko ogólna suma z paragonu. Później stwierdziłam, że to bez sensu, bo płacę wszędzie kartą, "vaste lasten" potrącają sami z mojego banku. To po co mam pisać. Następnie wróciłam do paragonów, gdy odkryłam w mojej dzielnicy sklep turecki i bałkański. Dla porównania cen. U Turka tańsze są jarzyny i owoce oraz świeże kurczaki.

    15 kilo! Dziewczyno! jaka dzielna jesteś! Gratuluję i zazdroszczę konsekwencji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Był czas że zapisywałam wszystkie wydatki bo miałam wrażenie że kasa nam się rozpływa a potrzeb było mnostwo. Wyznaczalam sobie limit wydatków na tydzień, dzień i tak kombinowałam. Ileż stresu mnie kosztowało trzymanie się tych limitów. Teraz nie zapisuje. Nie mam potrzeby kontroli, zwykle place karta więc podgląd mam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Baaaasiu, już 15 kg? Jesteś niesamowita, wspaniała i w ogóle ech! A ja 2 kg więcej :( A na ciuchy w które się zmieszczę szkoda kasy. I jak żyć panie premierze? Całuski

    OdpowiedzUsuń
  8. Basiu,gratulacje i szacun ! Bardzo mi zaimponowalas -pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Basiu gratuluję - 15 kg, to jest coś! Zaintrygował mnie ten wolnowar, rozejrzę się i ja za takim sprzętem. Pozdrawiam serdecznie :)).

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...