Im dalej z dietą tym bardziej muszę uważać z jedzeniem...
Kilogram w dół skutkuje zmniejszeniem BMI co jest dobre, ale również obniża ilość dozwolonych kilokalorii. A mój apetyt tego nie rozumie, chce jeść tyle, co przed tygodniem :), a więc muszę uważać i liczyć, ważyć, mierzyć....
Żeby spalić jak najwięcej energii, dołączam nowe formy ruchu (marząc o ciepłej wiośnie i wyjściu na dwór), nie wystarcza już kręcenie rowerka na siedząco, ręce tez muszą pracować.
Jeszcze nie za bardzo zaprzyjaźniłam się z trzęsącym się kijem, nie lubię rozciągać expandera, to znalazlam sobie skakankę :)))
Ale skoki mam zakazane, to doszukałam się (naturalnie w internetach) skakanki bez sznurka!!!!
I mogę siedząc kręcić ramionami tak jak przy skakaniu!
W rączce jest licznik czasu, obrotów i spalonych kalorii!
Czego to ludzie nie wymyślą :)))
Poszlam do sąsiada po jajka od szczęśliwych kur i zrobiłam zdjęcie pięknemu kogutowi:
jak przyjrzałam się temu zdjeciu to coś mi w głowie koguta nie pasowało, jakieś monstrum, glowa psa?
Trzeba się dobrze przyjrzeć co to jest 🤣🤣🤣🤣🤣
A pogoda jak..... hmmmmm.... Nie będę się wyrażać, lepiej jednak porobię coś w domu, nie chce jakiejś cholery złapać 🙂
I to tyle w skrócie, papa, do następnego wpisu!
Pomysłowość ludzka jest nieograniczona. Tyle narzędzi tortur...
OdpowiedzUsuńKogut piękny.
Kogut jest rzeczywiście piękny, nie miałam czasu żeby go dobrze sfotografować, postaram się następnym razem, wart jest tego :)))
UsuńA narzędzia tortur... próbuję różnych i wybieram te, które mi się podobają i pomagają (chociaż troszke).
Olałam już wszystkie diety... Pilnuję tylko, żeby jeść regularnie małe posiłki jeść. A fizycznie... żeby nie sprawiać sobie więcej bólu niż mam na co dzień. A w taką pogodę to i z psiuniem ciężko pupę ruszyć...
OdpowiedzUsuńNie mogę tak po prostu olać, waga jest bezlitosna i pokazuje rzeczywistość :))))
UsuńJeszcze troszkę i wyjdę do ogrodka, tam dopiero jest gimnastyka, ktora lubię!
Nie mogę miec psa na stałe, a szkoda :(
Deszczowe pozdrowionka ślę ❤
Polecam ci post przerywany 16 bez jedzenia, picie dozwolone i 8 na jedzenie, co nie znaczy że masz całe 8 godzin jesc - 2 posilki. Ta metoda nie dość że jest niezwykle zdrowa dla organizmu, to nie tyjesz. Najlepiej przestac jesc 8 godzin przed snem, 8 godzin snu, wstajesz, zjadasz pożywne śniadanie, a nastepny posilek w ostatniej godzinie jedzenia. Sprawdzone. Od lat tak zyje i jest the best. Jeśli czujesz się głodna w godzinach niejedzenia, pij kawę, zamula zoladek, ale to na początku przygody z tym poszczeniem, potem organizm się przyzwyczaja.
OdpowiedzUsuńPopieram, mój styl życia w sumie, nie umiem i nie podołam jedzenia "regularnie 5 małych posiłków". Wczoraj byłam u mojego rodzinnego lekarza, bo mam zapalenie w gardle i katar, pochwalił ten stulyl żywienia, sam tak robi i zalecił 1 dzień ompletnego postu w tygodniu, tylko pić. Nie miałabym z tym problemu, mogę i nie jeść, tylko przy Tobim ciężka sprawa.
UsuńBasko, nie wiem skąd bierzesz te swoje sprzęty do ćwiczeń, ale niektóre są zadziwiające :)
OdpowiedzUsuńJak to skąd? Z internetow! 🤣🤣🤣
UsuńBardzo lubię Twoją inwencję !! ;o) A samozaparcie podziwiam nieustannie...;o) Pięknej, wiosennej pogody Ci życzę...;o)
OdpowiedzUsuńJa podziwiam twoja żywotność z wnukami!!! Ja bym tak nie dala rady :))))
UsuńPogoda zaczęła jakby się ocieplać..... I niech tak dalej robi i przyhamuje tak około 20 stopni :)))))
Basiu podziwiam Twoje samozaparcie z tymi ćwiczeniami. Ta skakanka bez sznurka zaintrygowała mnie. Fajna rzecz. Pozdrawiam serdecznie :)).
OdpowiedzUsuńBeautiful blog
OdpowiedzUsuńWspaniała prezentacja! Twój post jest wnikliwy, dobrze opracowany i przyjemnie się go czyta. Dziękuję za podzielenie się cennym punktem widzenia.
OdpowiedzUsuńChudła aż znikła?
OdpowiedzUsuń