Europa jest wieczną wędrówką ludów. Tak bylo zawsze.... wojna za wojna, tak jakby ludzie nie potrafili usiedziec spokojnie i cieszyć sie tym, co maja...
Moi przodkowie: babcie, dziadkowie, rodzice, żyli w niespokojnych czasach, dwie wojny światowe namieszały im co niemiara. Przeprowadzki, ucieczki, ofiary wojenne, wygnanie.
Po dotychczasowym życiu pozostawalo niewiele, parę zdjęć, listów, troche dokumentów.
Po drugiej wojnie zrobilo sie jakby spokojniej, bylo biednie, brak mieszkan, ale... rodzina w wiekszosci przezyla, zebrala sie do kupy i mozolnie budowala nowe zycie.
Zawsze z nadzieja, ze bedzie juz dobrze, ze nie bedzie wojny, ale zawsze pod skora pelzala niepewnosc.
Nie bylo zbyt dużo wspominania o dawnych czasach, bo to byly ciężkie czasy, trzeba bylo zyc i cieszyć sie ze spokoju.
Młodzi zakladali rodziny, rodzily sie dzieci, praca, praca, zeby na te rodzine zarobic, zeby miec mieszkanie..
Zanim moi rodzice osiedli na stale, to ciagle sie przeprowadzali.
Ja, do wieku 9 lat doliczylam sie pieciu adresów zamieszkania.
No i czas biegł, szkola jedna, druga, i ja tez zalozylam rodzine. I znowu liczylam przeprowadzki, juz moje, i znowu pięć adresów, i zawsze nadzieja, że to ostatni raz....
Zanim sie czegos dorobilam, to znow sie pakowalam, wyrzucalam, rozdawalam, i tak w kółko.
Nie przywiazuje sie do niczego, myślę, ze to mam we krwi.
I dzisiaj przeczytalam ten wiersz:
Jeżeli porcelana to... / Stanisław Barańczak
Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
Nie było przykro podnieść się i odejść;
Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,
Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby Nie było przykro podnieść się i odejść;
Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy lub świat
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy lub świat
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
No i tak to życie się kręci
.... i nie tylko u mnie, wystarczyło od wczoraj słuchać wiadomości...............
Z jednym zgadzam się w 100%. Nic nie jest nam dane na zawsze.
OdpowiedzUsuńSmutne to wnioski na podsumowanie życia
Już od pewnego czasu moj siódmy zmysł dawał mi znaki, że jest nam za dobrze... No i wykrakal :(
UsuńA ja przez 64 lata swojego życia mieszkam w jednym mieście, a mieszkanie w którym mieszkam przeszło pół wieku jest moim drugim miejscem zamieszkania.
OdpowiedzUsuńa wydawało się, że jesteśmy bezpieczni ...że obwarowani dobrami będziemy sobie konsumować...już zawsze.
OdpowiedzUsuńMoi dziadkowie przeprowadzali się wielokrotnie. Byli sierotami wojennymi. Na dobre i na złe - pakowali cały dobytek i ze wschodu na zachód, potem znowu na wschód. Śmiałam się, że mam gen szwendania się po nich. Już mi nie jest do śmiechu. Gorzki ten wiersz, ale prawdziwy.
OdpowiedzUsuńWiersz piekny, przetlumaczylam na niemiecki i poslalam dalej... ze nic nie jest tak, ze rozumie sie samo przez siebie- wiele ludzi to zapomnialo. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTaki prawdziwy ten wiersz
OdpowiedzUsuńTrolla
Może odzyskamy wiarę w człowieka, a nie w jego kieszeń...;o)
OdpowiedzUsuńW czasach ostatniego 70-lecia przyzwyczailiśmy się do spokoju. I oby nikt go nie zniszczył. Niech będzie biednie, ale spookojnie...
OdpowiedzUsuńBardzo przeżywamy tę wojnę...
Pozdrawiam serdecznie :)
Ten wiersz to o mnie... Przytulasy kochana Basiu.
OdpowiedzUsuńDramatyczny wiersz. I czasy znowu dramatyczne... Aż trudno uwierzyć, że to się dzieje naprawdę...
OdpowiedzUsuńPiosenka o porcelanie (Czesław Miłosz)
OdpowiedzUsuńRóżowe moje spodeczki,
Kwieciste filiżanki,
Leżące na brzegu rzeczki
Tam kędy przeszły tanki.
Wietrzyk nad wami polata,
Puchy z pierzyny roni,
Na czarny ślad opada
Złamanej cień jabłoni.
Ziemia, gdzie spojrzysz, zasłana
Bryzgami kruchej piany.
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
Zaledwie wstanie jutrzenka
Ponad widnokrąg płaski
Słychać gdzie ziemia stęka
Maleńkich spodeczków trzaski.
Sny majstrów drogocenne,
Pióra zamarzłych łabędzi
Idą w ruczaje podziemne
I żadnej o nich pamięci.
Więc ledwo zerwę się z rana
Mijam to zadumany.
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
Równina do brzegu słońca
Miazgą skorupek pokryta.
Ich warstwa rześko chrupiąca
Pod mymi butami zgrzyta.
O świecidełka wy płone
Co radowałyście barwą
Teraz ach zaplamione
Brzydką zakrzepłą farbą.
Leżą na świeżych kurhanach
Uszka i denka i dzbany.
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
Co tu taka cisza?
OdpowiedzUsuń