Naoglądałam się ostatnio różnych robótkowych blogów i naszła mnie ochota, żeby sobie mitenki udziergać :) Zima za pasem, moje stawy zgrzytają jak im jest zimno, a takie mitenki to i na dwór dobre, no i przy pracy z komputerem się przydadzą.
Jakbym dobrze policzyła, to na drutach już ze dwadzieścia lat nie robiłam! Oczywiście wełny w domu było pod dostatkiem, bo moja mama namiętnie dzierga skarpety dla całej rodziny. Druty skarpetkowe wygrzebałam z czeluści mojej szafy i .... do roboty.
Trochę niesprawnie mi to szło po tak długiej przerwie, zrobiłam prototyp, który posłuży mi jako ściereczka do kurzu :) , ale następne już mi jakoś poszły. Chwile zwątpienia też były - jak się właściwie robi paluszki???
Pierwsza para jest w kolorach niebieskich, następna będzie zielonkawa. Następna, bo... wsiąkłam :) No i w następnej parze spróbuję zrobić wszystkie połówki paluszków.
A tu moje dzieło:
"Gdy tylko człowiek staje się w czymś mistrzem, winien zostać uczniem w czymś innym" (Gerhard Hauptmann)
21 paź 2010
19 paź 2010
Nalot!
Chyba szpaki będą już odlatywać, bo nagle zrobiły wielki nalot na mój ogródek. Nie wiem, co zbierały na trawniku, ale były bardzo zajęte :)
Zdjęcie jest trochę nieostre, bo robiłam przez szybę, żeby nie spłoszyć.
Zdjęcie jest trochę nieostre, bo robiłam przez szybę, żeby nie spłoszyć.
12 paź 2010
Patchwork dla Natalie i Juliena
Właśnie stwierdziłam, że mój blog bardzo dobrze służy mi do katalogowania moich "dzieł" :)
A jak chcę komuś znajomemu pokazać co szyję, to najłatwiej dać adres bloga i już!
No oczywiście jest problem, jak to pokazać osobom bez komputera - a są tacy! - więc dokumentuję też "staromodnie", zdjęciami.
W nie tak odległym czasie "popełniłam" jeszcze dwa patchworki dla przyszywanych wnuków: Natalie i Juliena.
Łatwo poznać który jest dla dziewczynki (misie) a który dla chłopca (statki).
i detal:
Trafiłam w szmateksie na kawałek materiału w statki, a więc uczciwie przyznaję - statków nie aplikowałam :)
Ale za to bloki z falami morskimi sama wymęczyłam (pierwszy raz szyłam fale).
Rybka jest jedna, na dodatek do góry nogami :), nie starczyło mi cierpliwości na więcej, a poza tym nie bardzo mi się podobała. Została samotna, jako wyrzut sumienia!
A jak chcę komuś znajomemu pokazać co szyję, to najłatwiej dać adres bloga i już!
No oczywiście jest problem, jak to pokazać osobom bez komputera - a są tacy! - więc dokumentuję też "staromodnie", zdjęciami.
W nie tak odległym czasie "popełniłam" jeszcze dwa patchworki dla przyszywanych wnuków: Natalie i Juliena.
Łatwo poznać który jest dla dziewczynki (misie) a który dla chłopca (statki).
i detal:
Trafiłam w szmateksie na kawałek materiału w statki, a więc uczciwie przyznaję - statków nie aplikowałam :)
Ale za to bloki z falami morskimi sama wymęczyłam (pierwszy raz szyłam fale).
Rybka jest jedna, na dodatek do góry nogami :), nie starczyło mi cierpliwości na więcej, a poza tym nie bardzo mi się podobała. Została samotna, jako wyrzut sumienia!
11 paź 2010
Dysk z Nebry
Dysk z Nebry (niem. Himmelsscheibe von Nebra) – brązowy dysk z epoki brązu, pochodzący z miejscowości Nebra w Niemczech.
Został uszyty na specjalne zamówienie, ciężko mi było dobrać kolor, tło, w końcu wyszło jak wyszło.
Można go porównać z oryginałem tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dysk_z_Nebry
Został uszyty na specjalne zamówienie, ciężko mi było dobrać kolor, tło, w końcu wyszło jak wyszło.
Można go porównać z oryginałem tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dysk_z_Nebry
5 paź 2010
Patchworki na Boże Narodzenie
Święta się zbliżają milowymi krokami, więc trzeba z czeluści szaf powyciągać bożonarodzeniowe dekoracje.
Dużo ich nie mam, a właściwie bardzo mało :)
Podkładki na stół:
i choinka na kartki:
--- najpierw "goła"----
--- potem "pełna" ---
Choinka na kartki okazała się bardzo pożyteczną dekoracją. Karteczki z życzeniami grzecznie "wędrowały" do kieszonek, a jak ich było więcej, to można było je także "przyszpilić".
Jak ją uszyłam, to mi się wydawała jakaś goła, więc ją ubrałam w gwiazdki z frywolitek.
Patchwork był już użytkowany dwa sezony i w tym roku też zawiśnie na honorowym miejscu. .
A ponieważ tak się fajnie sprawdziła, to na Wielkanoc też coś takiego trzeba uszyć :) (no może nie choinkę, ale jajo?)
Dużo ich nie mam, a właściwie bardzo mało :)
Podkładki na stół:
i choinka na kartki:
--- najpierw "goła"----
--- potem "pełna" ---
Choinka na kartki okazała się bardzo pożyteczną dekoracją. Karteczki z życzeniami grzecznie "wędrowały" do kieszonek, a jak ich było więcej, to można było je także "przyszpilić".
Jak ją uszyłam, to mi się wydawała jakaś goła, więc ją ubrałam w gwiazdki z frywolitek.
Patchwork był już użytkowany dwa sezony i w tym roku też zawiśnie na honorowym miejscu. .
A ponieważ tak się fajnie sprawdziła, to na Wielkanoc też coś takiego trzeba uszyć :) (no może nie choinkę, ale jajo?)
Powiedzonka kierowców TIR-ów
Co usłyszałam w CB radiu jadąc na urlop?
Na przykład: "Uwaga, na xxx km misiek na hulajnodze"!?!?
Bardzo wypatrywałam tego xxx km i co zobaczyłam? Na przystanku autobusowym siedział sobie na motorze policjant! Urocze :)
Potem już mnie nie zaskoczyli mówiąc, że przed miastem xxx stoją "miśki z suszarką" :))))
Niezorientowanym wyjaśniam, ze to policjanci z radarem ręcznym!
Na przykład: "Uwaga, na xxx km misiek na hulajnodze"!?!?
Bardzo wypatrywałam tego xxx km i co zobaczyłam? Na przystanku autobusowym siedział sobie na motorze policjant! Urocze :)
Potem już mnie nie zaskoczyli mówiąc, że przed miastem xxx stoją "miśki z suszarką" :))))
Niezorientowanym wyjaśniam, ze to policjanci z radarem ręcznym!
28 wrz 2010
Holenderski kafelek - następny
Jabłuszko mi się uszyło! Dwa dni na nie poświęciłam, ale warto było.
...i detalicznie:)
Na większym zdjęciu widać, że mniejsze "otworki" obszywałam wielokrotnie. Może to nie wygląda profesjonalnie (szwy nie powinny być widoczne), ale chciałabym, żeby uszyty potem z tych bloczków quilt wytrzymał nie tylko jedno pranie :)
...i detalicznie:)
Na większym zdjęciu widać, że mniejsze "otworki" obszywałam wielokrotnie. Może to nie wygląda profesjonalnie (szwy nie powinny być widoczne), ale chciałabym, żeby uszyty potem z tych bloczków quilt wytrzymał nie tylko jedno pranie :)
Jednoiglec, Kankanka >>>> dzięki za docenienie moich wysiłków :))))
Etykiety:
aplikacja odwrotna,
Dutch treat,
Holenderskie kafelki,
patchwork,
quilt
19 wrz 2010
Frywolitki cd.
Obiecałam, to wstawiam :) następne zdjęcia moich frywolitek. Oczywiście są one "moje", bo ja je udziubałam, ale naturalnie wzory znalazłam w internecie, lub w gazetkach robótkowych. Niektóre z tych wzorów modyfikowałam, inne są wykonane dokładnie wg projektu. Jak je teraz oglądam (zdjęcia) to sama sobie się dziwię, jak można "cóś" takiego wyczółenkować.
Aniołek złoty:
Aniołek biały:
Zakładka do książki:
Motylek pierwszy:
Motylek drugi:
Motylek trzeci:
Aniołek złoty:
Aniołek biały:
Zakładka do książki:
Motylek pierwszy:
Motylek drugi:
Motylek trzeci:
Coś na szyję - kołnierzyk dla Mamy:
..i kolia dla Zosi:
Karteczki okolicznościowe:
Inne, różne - rozgwiazda:
świecznik:
No i niedługo już aktualne - bombki na choinkę:
17 wrz 2010
Dutch treat - krok po kroku
"Jednoiglec" zadała mi pytanie, czy aplikacje są przyszywane ręcznie?
Odpowiadam: w "Dutch treat" WSZYSTKO jest szyte ręcznie :))
Jest to metoda "odwrotnej aplikacji". Aby tę technikę zainteresowanym nieco przybliżyć zrobiłam parę zdjęć:
01. Wzór z książki kopiujemy ołówkiem na papier (najlepiej pergamin - do kupienia w sklepie papierniczym)
02. Na papier z wzorem kładziemy materiał (w tym przypadku biały) i pod światło (np. na szybie okiennej), miękkim ołówkiem, kopiujemy wzór na materiał.
(na pierwszym obrazku są kwadraciki, na drugim ameba, ale to chyba nic nie przeszkadza? :)))
03. Pod biały materiał kładziemy niebieski kwadrat tej samej wielkości i fastrygujemy. Fastrygujemy dookoła bloku oraz około 3 mm na zewnątrz od brzegu elementu, który ma być niebieski (tutaj niebieskie mają być wszystkie kwadraciki)
04. Na odmianę dalsze tłumaczenie na przykładzie jabłuszka :)))
Lewy kawałek jabłuszka przyfastrygowałam na zewnątrz narysowanego wzoru. Nie można za blisko, bo biały materiał będzie podchylany do środka, i zbyt bliskie fastrygowanie przeszkadzałoby nam w szyciu.
Reszta elementów będzie fastrygowana w miarę aplikacji.
Odpowiadam: w "Dutch treat" WSZYSTKO jest szyte ręcznie :))
Jest to metoda "odwrotnej aplikacji". Aby tę technikę zainteresowanym nieco przybliżyć zrobiłam parę zdjęć:
01. Wzór z książki kopiujemy ołówkiem na papier (najlepiej pergamin - do kupienia w sklepie papierniczym)
02. Na papier z wzorem kładziemy materiał (w tym przypadku biały) i pod światło (np. na szybie okiennej), miękkim ołówkiem, kopiujemy wzór na materiał.
(na pierwszym obrazku są kwadraciki, na drugim ameba, ale to chyba nic nie przeszkadza? :)))
03. Pod biały materiał kładziemy niebieski kwadrat tej samej wielkości i fastrygujemy. Fastrygujemy dookoła bloku oraz około 3 mm na zewnątrz od brzegu elementu, który ma być niebieski (tutaj niebieskie mają być wszystkie kwadraciki)
04. Na odmianę dalsze tłumaczenie na przykładzie jabłuszka :)))
Lewy kawałek jabłuszka przyfastrygowałam na zewnątrz narysowanego wzoru. Nie można za blisko, bo biały materiał będzie podchylany do środka, i zbyt bliskie fastrygowanie przeszkadzałoby nam w szyciu.
Reszta elementów będzie fastrygowana w miarę aplikacji.
05. Teraz najważniejsze :)
Wycinamy materiał W ŚRODKU ok. 2-3 mm od narysowanego wzoru. Dokładnie! Równo! Pomalutku!
Nacinamy brzegi co 2-3 mm, prawie do narysowanej kreski, ale nie do samej kreski!, bo jak je będziemy podchylać do środka, to muszą mieć możliwość rozciągnięcia.
Ja wycięłam tutaj też kawałek materiału ze środka, żeby było lepiej widać.
06. Podkładamy te 2-3 mm pod spód. Szyjemy cienką igłą i cienką nitką "do tyłu", czyli od prawej do lewej, lewy kciuk pomaga nam utrzymać założony materiał.

07. BARDZO WAŻNE NARZĘDZIE :) Wykałaczka, trzymana cały czas w kąciku ust, żeby była lekko wilgotna. Używamy jej do podkładania tych milimetrowych części.
UWAGA! Narzędzie niebezpieczne! ostre! nie połykać! nie śmiać się! nie kichać! nie kaszleć! Albo po prostu wyjmować na stół :)

08. I szyjemy do końca maleńkimi szwami, pomalutku, bez nerwów!
09. Tak to wyglada na lewej stronie:
Etykiety:
aplikacja odwrotna,
Dutch treat,
Holenderskie kafelki,
patchwork,
quilt
14 wrz 2010
Dutch treat - Holenderskie kafelki
Nie udało mi się na urlopie wykonać ani jednego ściegu!!! Nie było czasu, albo było za ciemno, albo miałam ręce brudne od obierania grzybów :)
Ale żeby było znowu "kolorowo, patchworkowo", to wrzucam kilka uszytych wcześniej bloków Dutch treat. Tłumaczenie mojego autorstwa: "Holenderskie kafelki".
Jak zaczynałam je szyć, to chciałam po prostu użyć wszystkich resztek niebiesko-niebieskich, jakie uzbierałam w mojej przepaścistej szafie. Ale efekt mnie nie zachwycił - granice pomiędzy kolorami były dla mnie za delikatne, wzór nie był ostry, więc po paru próbach wybrałam jednolite ciemniejsze, niebieskie szmatki. Te już uszyte z kwiatkowych niebieskich przeznaczę na coś innego :) Bo są też ładne!
Mam nadzieję, że już jutro znajdę czas i rozłożę moje "szmaciane królestwo".
Ręce mnie świerzbią do szycia :), maszyna płacze, że stoi bezużytecznie, a pusty stół wygląda po prostu dziwnie!
Ale żeby było znowu "kolorowo, patchworkowo", to wrzucam kilka uszytych wcześniej bloków Dutch treat. Tłumaczenie mojego autorstwa: "Holenderskie kafelki".
Jak zaczynałam je szyć, to chciałam po prostu użyć wszystkich resztek niebiesko-niebieskich, jakie uzbierałam w mojej przepaścistej szafie. Ale efekt mnie nie zachwycił - granice pomiędzy kolorami były dla mnie za delikatne, wzór nie był ostry, więc po paru próbach wybrałam jednolite ciemniejsze, niebieskie szmatki. Te już uszyte z kwiatkowych niebieskich przeznaczę na coś innego :) Bo są też ładne!
Mam nadzieję, że już jutro znajdę czas i rozłożę moje "szmaciane królestwo".
Ręce mnie świerzbią do szycia :), maszyna płacze, że stoi bezużytecznie, a pusty stół wygląda po prostu dziwnie!
Etykiety:
aplikacja odwrotna,
Dutch treat,
Holenderskie kafelki,
patchwork,
quilt
...i po urlopie :)
...no to wróciłam z tego urlopu... pięknie było.... trzy tygodnie jeżdżenia, kempingowania:
zwiedzania:
łażenia po plaży i wodzie:
zbierania borowików na poboczu estońskiego lasu:
Nie przypuszczałam, że Estonia może mnie tak zachwycić! Drogi jakby wczoraj zbudowane, czysto, jakby wczoraj posprzątane, no i pogoda słoneczna, ciepła, jakby specjalnie zamówiona na nasz urlop. Spotykałam wyłącznie miłych, ciekawych, uśmiechniętych ludzi (pewnie byli tam też inni, ale po co miałam ich zauważać?). Od różnych rozmów, pytań, odpowiedzi lub opowieści baaaardzo mnie ręce bolały :)) No bo ten ich język!!! No i nogi też mnie bolały, bo jak już te setki km się przejechało, to trzeba było coś tam zobaczyć :)
Na pewno tam jeszcze wrócimy.
Oprócz pozytywnych emocji przywiozłam tez sporo zdjęć, parę muszelek, zasuszone wodorosty i kamyk z Jeziora Pejpus.
zwiedzania:
łażenia po plaży i wodzie:
zbierania borowików na poboczu estońskiego lasu:
Nie przypuszczałam, że Estonia może mnie tak zachwycić! Drogi jakby wczoraj zbudowane, czysto, jakby wczoraj posprzątane, no i pogoda słoneczna, ciepła, jakby specjalnie zamówiona na nasz urlop. Spotykałam wyłącznie miłych, ciekawych, uśmiechniętych ludzi (pewnie byli tam też inni, ale po co miałam ich zauważać?). Od różnych rozmów, pytań, odpowiedzi lub opowieści baaaardzo mnie ręce bolały :)) No bo ten ich język!!! No i nogi też mnie bolały, bo jak już te setki km się przejechało, to trzeba było coś tam zobaczyć :)
Na pewno tam jeszcze wrócimy.
Oprócz pozytywnych emocji przywiozłam tez sporo zdjęć, parę muszelek, zasuszone wodorosty i kamyk z Jeziora Pejpus.
24 sie 2010
Zasłużony urlop :)
(edytuję pisownię po powrocie z urlopu)
Tym razem wywiało nas na północny-wschód Europy - do Estonii. Dużo się nie będę rozpisywać, bo jak widać klawiatura nie polska i będę potem musiała korektę zrobić:)
Ale na gorąco pokazuję "zatłoczoną" autostradę do Tallina:
oraz "zatłoczoną" plażę w Parnu:
Morza szum, wiatru śpiew..........
========================================
Żeby nie było, ze się tylko lenię, zabrałam ze sobą tez robótkę, aplikacje biało-niebieskie 10x10 cm z tej książki:
Wygląda to tak:
a w szczegółach tak:
Więcej po powrocie z urlopu!
Tym razem wywiało nas na północny-wschód Europy - do Estonii. Dużo się nie będę rozpisywać, bo jak widać klawiatura nie polska i będę potem musiała korektę zrobić:)
Ale na gorąco pokazuję "zatłoczoną" autostradę do Tallina:
oraz "zatłoczoną" plażę w Parnu:
Morza szum, wiatru śpiew..........
========================================
Żeby nie było, ze się tylko lenię, zabrałam ze sobą tez robótkę, aplikacje biało-niebieskie 10x10 cm z tej książki:
Wygląda to tak:
a w szczegółach tak:
Więcej po powrocie z urlopu!
Etykiety:
Dutch treat,
Holenderskie kafelki,
patchwork,
quilt,
urlop
Subskrybuj:
Posty (Atom)