29 sie 2018

Zagadka :)

Co to jest?
Tak, kwitnace drzewko….
A tu z bliska:
Tak, kwitnaca sliwa…
A w tle:
Tak, dojrzewajace winogrona……….

I kto mi powie, ze pogoda nie zwariowala? 
Albo te drzewko zwariowalo? 
Albo ja mam omamy?...…

Ciekawa jestem, czy pszczoly juz je zapylily i powstana zawiazki?
A moze sliwki dojrzeja i zrobie jeszcze przetwory?

26 sie 2018

Kucharka jak z koziej d..y traba!

To ja!
Specjalnie pisze te notke, zeby dla potomnosci zachowac :)

Jak sie robi zapiekanke?
Bardzo prosto: ziemniaki, jarzyny, mielone mieso, posolic, doprawic i... zalac sosem.
Wstawic do piekarnika i upiec.
Wsuwac, az sie uszy trzesa i chwalic kucharke!

W moim wykonaniu wygladalo to tak:
owszem ziemniaki i duza cukinia (od sasiadki) podduszone na masle, mielone podsmazone z cebula, nalozone warstwami do duzego gara i..... wsadzone do piekarnika.
Czego braklo? Jasne, ze sosu!!!

Obiad podalam, nalozylam na talerze i w momencie jak nakladalam sobie to skojarzylam, ze zapomnialam o bardzo waznym, moze najwazniejszym skladniku!!!!

Nie powiedzialam na glos tego, co mi miedzy zebami ugrzezlo…..

Najglowniejszy zjadl pelen talerz, wzial dokladke, popil, i wtedy spytalam, jak smakowalo?

- Bardzo dobre, odpowiedzial..
- Mnie sie wydaje troche za suche, ale pewnie mieso wchlonelo plyny, westchnelam…
- Nieeee, bardzo dobre bylo….

Mam naprawde meza smakosza :) :) :) :)

A wyszlo tak dlatego, ze glowe mialam calkowicie zajeta przemysliwaniem, ile eurosow moge dzis wydac na materialowym markecie, to znaczy liczylam za ile euro mozemy przezyc nastepne dwa tygodnie, kiedy to moja emerytura przyjdzie :)))

Wydalam sporo, ale jakie cudne materialy tam byly!!!!
Dwie godziny snulam sie po placu miedzy stoiskami i macalam, prawie lizalam i smakowalam :))))
I tak wrocilam z niedosytem, przeciez moglibysmy przez dwa tygodnie jesc ziemniaki z jogurtem, Najglowniejszy i tak by pewnie nie zauwazyl????  :))))))))))))))))

17 sie 2018

Jesien juz?

Tak pomyslalam w czasie spaceru widzac owocujaca roze:
Od razu przypomnialo mi sie, jak zbieralam pieczolowicie te owocki (byly ze cztery razy wieksze!), potem wydlubywalam wnetrznosci i robilam konfiture? dzem? misz-masz?
Do gara wrzucalam wszystkie owoce, ktore wpadaly w rece, jablka, jezyny, gruszki - dodawalam szczodrze cukru i wychodzila gesta, pachnaca slodycz…
Te roze okalaly moja prace, bylo ich baaardzo duzo, wiec z surowcem nie bylo problemu :)
Moj "wytwor" byl pozerany lakomie przez wszystkich!
Potem pracy juz nie bylo, wyprowadzilam sie i skonczyly sie pychotki :)
Te na zdjeciu nie dorownuja tamtym, poza tym nie jadamy slodyczy, wiec nie zebralam ich.

Dom na zdjeciu jest wyjatkiem w ogolnej niemieckiej schludnosci, porzadku - stare niezamieszkale domy szybko sie rozbiera i po roku na tym miejscu stoi nowy blyszczacy hmmm… apartament?
Bede monitorowac to miejsce, bo odkrylam wygodne miejsce do moich wedrowek z kijami:
Jesien jest nieodwolalnie, bo ja juz zakonczylam wykopki:
Drugie i ostatnie wiadro z uprawa kartofli zostalo oproznione. Starczy na piec obiadow :)
Te kartofle nie smakuja nam, sa za sypkie, gotuje duzo krocej, a i tak sie rozpadaja, pewnie sa dobre na puree?

Przepis na uprawe kartofli w wiadrze:
Wybrac najwieksze wiadro, wanienke (gleboka), pojemnik na smieci, beczke (obcieta), i zrobic w dnie duzo dziur.
Nasypac na dno kamyczkow, na to 20 cm ziemi, polozyc kilka kartofli i przysypac znowu 10 cm ziemi. 
Jak wykielkuja i zielonosc bedzie miala 10-15 cm znowu przysypac ziemia, zeby tylko troche wystawaly.
Powtarzac to, az wiadro bedzie pelne ziemi, a zielonosc bedzie nad nimi :)
Jak kartoflane pedy zakwitna (male biale albo fioletowe kwiatki), to znaczy ze juz, juz dojrzewaja.
Czekamy az nac bedzie zolta i mozemy wykopywac.
Caly czas duzo podlewac (codziennie).
Ja uzywalam ziemi ze sklepu w workach, ale mozna dac zwykla z ogrodu, mieszajac z gowienkiem (w sklepach ogrodniczych jest gowienko w granulkach) :)))
Moj blad - wsadzilam za duzo kartofli i mialy za malo miejsca, postawilam w miejscu, gdzie bylo troche za malo swiatla i wybujaly w gore.
W przyszlym roku sie poprawie!

12 sie 2018

Moje uszytki - ciag dalszy i plony ogrodkowe

Uszylam szybko tuniczke w kwiatki, oczywiscie popelnilam blad przy obszywaniu rekawow, ale jakos to przezyje. W koncu ma sluzyc w upalne dni, kiedy nikt juz nie ma sily na detale patrzec :)
Jako modelka wystepuje Kleopatra, uszytek na niej nie lezy, bo nasze biusty i ramiona nie sa kompatybilne :)
Wykonczenie dekoltu wyszlo mi idealnie, a rekawy pomijamy milczeniem…

Szylam baaardzo szybko, bo juz byl ostatni czas na moja runde z kijami, na dworze duszno i parno, a innej bluzki bez rekawow (odpowiedniej) nie mialam. 
Wiec wyszlo jak wyszlo, ale sie w nastepnej poprawie :)

Polecialam lapac forme, zwyczajowa trasa - moja ulica w gore, dookola pola i moja ulica w dol.
Wydreptalam 3000 krokow i z jezorem do pasa doczolgalam sie do domu.
Spacerowe, piekne okolicznosci przyrody:
A z innej beczki pochwale sie ogrodkowymi zbiorami:
- wlasne kartofelki, wyciagnelam z pierwszej donicy:

starczylo na cztery obiady.

Pomidory mam rozne, wstawiam sobie "ku pamieci" :)

-zolte
-olbrzymy
-jajowate
Sa jeszcze inne, ale na razie za male, musza dorosnac do sesji zdjeciowej :)

A potem poszlam po jajka do sasiada, a druga sasiadka dala mi cukinie i ogorki (moje niestety nie wyszly):
Z jednej duzej zielonej jest duzy obiad (zapiekanka) na dwa dni dla dwoch osob - mniammniammniam :)

I to by bylo na tyle :))))


9 sie 2018

Szyje sobie :)

Juz dluzszy czas szyje sobie tuniki, czyli dluzsze i luzniejsze podkoszulki, z bawelnianych albo wiskozowych materialow elastycznych.
Lubie ubierac sie kolorowo, materialy najchetniej w kwiatki lub motylki (moja milosc), albo kolorowe maziaje :)
Takich bluzek w moim rozmiarze, z przyjaznych materialow w wesole wzorki w sklepach nie ma!
Na poczatek zrobilam sobie wykroj z takiego podkoszulka, ktory na mnie dobrze pasowal i przedluzylam go.
Potem juz stosowalam wariacje - bez rekawow, z krotszym i dluzszym rekawem, troche za tylek lub do pol bioder, dekolt wiekszy lub mniejszy - wszystko kroje wedlug jednego wykroju :)

Jersey (czyli dzianina) jest materialem przyjaznym, ale krojenie przyprawia czasem o zgrzytanie zebami! Zwija sie toto na wszystkich czterech koncach, wiec spinalam szpilkami, klipsami, przyciskalam kamieniami rzecznymi zeby sensownie kroic.
A teraz trik, ktory zapozyczylam od kogos, nie wiem od kogo, z internetu i czesto stosuje i dziekuje temu komus, kto mi to podpowiedzial!

Prasowanie brzegow przy pomocy usztywniacza do kolnierzykow w spraju (to nie reklama):
Pryskamy obficie pianka:
prasujemy, prasujemy az bedzie suche. I... gorny brzeg juz wyprostowany, a dolne i boczne jeszcze w ruloniki:
Jak juz wyprasujemy, to co widzimy? Ojojoj! W sklepie sprzedawczyni krzywo uciela!
Widac po kwiatkach, ze sie zdrowo rabnela, jakies 5 cm i to na obu brzegach.
No coz, wiedzac o tym zawsze kupuje okolo 10 cm wiecej "na rozkurz" :), jak mam wiecej cm, bo jest dobrze uciete, to moge tunike dluzsza uszyc, albo rekawy dluzsze, albo co :)

Tu widac dowod "przestepstwa":
A jak sie teraz posklada i calosc ladnie wyprasuje, to oczy sie ciesza:

Mozna kroic:
Hmmm, na rekawki mi braklo, chyba za malo kupilam…. coz zrobic, bedzie bluzka bez rekawow, dobra na upaly! :))))))

Takie male triki, a ciesza, bo uszycie bluzki, ktora na dole bedzie miala krzywe rzedy kwiatkow nie cieszy oka, prawda? I ja to bym wiedziala i bylabym zla! Na kogo? Na siebie!



5 sie 2018

Troche tego, troche owego... :)

Upaly zagonily mnie juz "dlugo temu" na kanape - nozki w gore, zeby nie puchly, ksiazka, robotka na drutach i oczywiscie nieodlaczny laptok, ktory mnie prowadzi przez bezkresne glebie internetu.
I tak sobie czytam moje ulubione blogi i zagladam, co kto do swoich ulubionych dodal, i laduje w coraz to innym ciekawym miejscu :)
Dzisiaj wyladowalam u Agnieszki Zielinskiej na jej blogu "Moje podroze literackie".
Dopiero zaczelam czytac i... wpadlam! Jak ciekawie pisze, ile miejsc i zdarzen pokazuje niedoukowi (to ja), ciekawostki takie wyszukuje, ze sie geba smieje :)
Zreszta sami poczytajcie, bo to ciekawe!

A tu z innej banki: moje hibiskusy, specjalnie dla Annabel, ktora by je chciala na balkon sprowadzic.
No ja nie wiem... moje sa wyzsze ode mnie, a maja dopiero 5 lat!
Kwiatki sfotografowalam, bo ladne:




 Niebieski, fioletowy, bialy i hmmm.. jasnobordowy?
Tylko bialy jest pelny, a ten hmmm.. jasnobordowy jakos sie zaplatal w krzak fioletowego, i teraz krzak jest dwubarwny.
Nie przycinalam ich specjalnie, bo nie wiedzialam, ktore przetrwaja. Posadzone za blisko siebie, bo myslalam, ze i tak nie przezyja…
Na zlosc wszystkie swietnie rosna, a ja dalej nie mam koncepcji ogrodka od strony uliczki:
Te w srodku to hibiskusy, z przodu magnolia, a na koncu okropne iglaki, ktorych nie mam jak wyciac :( zeby posadzic cos mniej inwazyjnego.
Spora (oj spora) wiekszosc zielenizny to chwasty, ktorych w tych upalach nie wyrywam, bo nie wytrzymuje na sloncu.
A poza tym chronia powierzchnie przed wysychaniem, wiec co mi tam?

Mozna je (te hibiskusy) na balkonie hodowac (to do Annabel), ale w duuuzym pojemniku, no i bezwzglednie co roku przycinac.

A tu dwie walczace piranie, krokodyle, rekiny (kazdy moze wybrac odpowiednia nazwe) walczace o zabawke :)

1 sie 2018

Ot tak, dla ochlody :)

Niektore to maja dobrze :) 

basenik...
 ...i zimna podloge…
...tylko w lozeczku juz troche za ciasno :)

Probuje znowu wpasc w rytm spacerow z kijami, ale przy tym goracu nie bardzo sie da.
Jedyne osiagniecie to dwa razy koleczko - raz w niedziele i raz w poniedzialek.

Kupilam sobie sprzecik - krokomierz - taki prosciutki i tani, ale wystarcza na obliczenie mojej aktywnosci w chodzeniu.

W niedziele udalo mi sie przejsc 4261 krokow , czyli 3 km, w czasie 45 min, co dalo ubytek 225 kcal i ubylo mi: uwaga! 24g!!!
W poniedzialek juz mniej, bylo za goraco… :2302 kroki; 1,61 km; 122 kcal; 13 g ubytku! 
Malutko :( 

Nie obiecuje, nie przysiegam, ale chce pochodzic, zobaczymy co z tego wyniknie :)

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...