31 gru 2021

Ostatnie podrygi roku

Baaardzo pracowicie spędziłam ten dzień :)
Najpierw ostatnie tegoroczne zakupy, naprawdę juz ostatnie, 2kg mandarynek i marcepanowe chlebki do kawy oraz cztery pączki (w naszej części Niemiec nazywane berlinkami), i naprawdę ostatnia w tym roku kawa i pogaduchy u przyjaciół.
Szybki obiad i wymarsz na spacer, bo przeciez pogoda zwariowała, nagrzała do 14 stopni i spuściła slonce ze smyczy.
Jak szybko wyszłam, to jeszcze szybciej zamurowało mnie w miejscu! Po niebie szybowały trzy bardzo liczne klucze gęsi! 
Szybowały na polnoc!!! A przeciez przed dwoma miesiącami frunęły na południe..... 
Dziwy panie, dziwy.....
A potem poszłam droga pod drzewami, i tam.... leszczyna kwitnie!!!
Sfocilam ja:
...ale potem sprawdzilam na moim blogu grudzień zeszłoroczny i tam było takie samo dziwo....
Ech... a już myślałam, że wiosna zawitała :(((
No to przestawiłam się jednak na grudzień i wyszykowalam się do Sylwestra, czyli świeża piżamka, szampan do lodówki i czekamy... czekamy...
W tv wielkie nic! Ratuje mnie tablet z blogami, książkami i youtubem :)
Może dotrwam do północy, a może nie, może dziś otworzymy szampana, a może jutro, obie wersje do przyjęcia. 
No to do zobaczenia w nowym roku :)

30 gru 2021

Zwariowana pogoda

Wyszłam dzisiaj do ogrodka, patrzę... a na termometrze +13 stopni! 
Przesada! 
Kiedy mi mają wyzdychac te szkodniki i chorobska, co w ziemi siedzą?
Pada, mzy, chlapie.... I tak ma być przez trzy dni :( 
Na spacer nie chce mi się w taka pluchę wychodzić, kopać w ogrodku w  blocie... nie!
Zostaje kocyk i książka, dobrze, że mam sporo ebookow, bo drukowanych książek nie daje rady czytać, nadgarstki nie utrzymują ciężaru, a oczy tez nie współpracują :(
Co innego książka na tablecie - moge tło zmienić na łagodniejsze, a literki powiększyć. 
Mam jeszcze resztkę wloskiej drożdżówki, kawa do niej, mmmmmm, fajnie :)
Jutro ostatni dzień roku, nie ma się z czego cieszyć, bo to, co nadchodzi, to jakiś horror.
Możemy sobie życzyć lepszego, ale niestety tylko życzyć....
Jak zwykle wyjdziemy o północy przed dom i stukniemy się kieliszkami z sąsiadami.

25 gru 2021

Takie swieta lubie :)

Wigilia 
- odkurzacz do ręki i wciągnęłam śmieci i kurz z podłogi w kuchnio-jadalni, reszte bałaganu i kurzu na pozostałych powierzchniach płaskich bez zalu zostawiłam...
Zapytałam Najglowniejszego co chce jeść na wigilijny obiad o 12.30. 
Zażyczył sobie zupę z makaronem, hmmmm. Dopytałam dokładnie jaka to zupa ma być? No taki rosół z kawałkami miesa i makaronem. Ok.
Wyjelam z zapasów na czarna godzinę rosół z mięsem w słoiku, dodalam zielonej pietruszki i makaron, załatwione.
Ja nie jem miesa i rosołu, więc dla mnie ugotowalam marchewke i seler, dodalam ugotowanego buraka (gotowiec z Lidla), kartofla i smietane, załatwiony barszczyk :)
Na deser kupione ciasto z owocami i kompot.
Prezenty kupujemy sobie cały rok, nie szukając okazji, więc pod choinka nic nie leżało.
Kolacja o 17.00, znowu zapytałam wczesniej, co chce jesc? - sałatkę kartoflana z parówka. 
Ależ proszbardzo :) dostal co chciał (przepis na niemiecka sałatkę kartoflana oczywiście z internetow). Ja zjadłam sałatkę bez parówki.
Koniec wigilii :)))
Czyli pomieszanie z poplątanym, polsko-niemieckie, co kto uważa.
Potem obejrzalam komedie kryminalno-muzyczna z Whoopi Goldberg w klasztorze (uwielbiam) 
i poszlam spać z audiobookiem Szwaji w uszach :)))

Swieta 1. dzień
- na śniadanie jak zwykle musli, i w drodze wyjątku kawałek ciasta.
Obiad o 12.00 wykwintny, niestety nie dla mnie, kaczka pieczona, kartofle, sałatka z czerwonej kapusty, ze słoika... dla mnie wczorajszy makaron z białym serem :)
Troszkę skromnie, ale wiedzialam, że na 14.00 idziemy do przyjaciół na gofry z owocami i z bita śmietana. Oczywiście zjadłam dwa wielkie gorace gofry z gora bitej śmietany!!! Mniammmm :)))
Kolacji juz nie robilam, tylko wielki kubek herbaty z cytryna.
Teraz siedzę i oglądam Pretty Women, po raz milion pięćdziesiąty piąty :))))))
I tak mijaja święta... jak dla mnie piekne święta, zdrowe i spokojne.

Jutro ciąg dalszy leniuchowania :)))))

22 gru 2021

Przesilenie zimowe

 Przesilenie zimowe bylo wczoraj i oszroniony świat wyglądał pieknie!


A dzisiaj dzien staje się juz dluzszy, i od razu świat wyglądał jeszcze piękniej!


Czyli idzie ku wiosnie :) Tak się cieszę! 

Moge robić juz plany ogrodkowe, bo żadnych innych planów robić nie bede, zgodnie z powiedzeniem: "człowiek  planuje, diabeł  się cieszy" :))) 

Wczoraj byłam na spacerze, słońca nie było, mgła zasnuła okolice, moja dusza radowała się widząc te naturalne koronki:



Poszłam sobie w te mgle...


...aż do polnej biblioteczki :) 
Tylko wybierać i przebierać!

Przedreptalam 3km, nawdychalam się czystego powietrza i szczęśliwa wrocilam do domku :)

A wieczorami od dwóch tygodni oglądam w tv sympatyczne romansidla




Długo nie pisałam, bo.... mi się nie chciało :)
Cały mój czas zajmowal ogrodek, no bo co robić w czasie zarazy?
Wszystko mi pieknie rosło, kwitło, owocowało. Tak mijał miesiac za miesiącem.
Nie imały się nas żadne zle moce, spokój, cisza, natura....
I tak dotrwaliśmy do zimy i do świat.
Nie pucowalam, nie gotowałam, nie szykowalam, nie kupowaliśmy prezentów.
Minimalistyczna dekoracje tworza jak zwykle moje ulubione, podświetlane domki i trochę kolorowych światełek.


Zycze wszystkim spokojnych, zdrowych swiatecznych dni!


21 lut 2021

U mnie juz wiosna :)

Jezeli pszczoly pracuja, to wiosna sie zaczela!
Filmik prosze koniecznie ogladac z dzwiekiem:

A przeciez niecale dwa tygodnie bylo tak:


Pierwszy raz odkad tu mieszkam, czyli od 8 lat, mielismy prawdziwa zime!
Trzeba bylo odkopywac ulice, auta staly przez tydzien, bo nie dalo sie wyjechac.

A teraz jestem w pelnym biegu, bo od trzech dni jest cieplo, slonecznie i boje sie, ze znowu nie zdaze zrobic wszystkiego w ogrodku. A pszczoly mnie popedzaja :)

Tak krociutko, bo chcialam koniecznie pokazac te pszczoly.

I jak zwykle do nastepnego napisania :)


28 sty 2021

Dzien dobry w nowym roku :)))

Zyczen noworocznych skladac nie bede, bo jaki jest kon, kazdy widzi, no nie?

Tfu, tfu, jakos sie dzieje, oby gorzej nie bylo, chorobska moje jakos zalagodzilam, zaraze na razie omijamy...
Co robimy?
Ot tak, jakby swiat byl calkiem normalny, czyli:
- dlugo spimy, niespiesznie wstajemy i dokonujemy codziennych nudnych ablucji...
- dlugo jemy sniadanie (od paru lat to samo: musli wlasnorecznej roboty, herbata) i ...
- odpoczywamy po tym straszliwym wysilku :) pijac kawe... dlugo....
- robi sie poludnie, czyli czas gotowac obiady, tak, tak, w liczbie mnogiej, bo ja jem co innego, a Najglowniejszy je po pierwsze mieso, po drugie mieso, po trzecie... nie, nie mieso, je surowki :)
Moja diete opisze pozniej, albo wcale :)
- obiad okolo 12.00 -13.00, jemy dlugo....... ja wysluchuje wykladu prowadzonego przez Najglowniejszego (w czasie jedzenia) na tematy historyczne, polityczne, geograficzne, albo instrukcji montowania np. ostatnio agregatu pradotworczego. No coz, kazdy ma swoje zabawki :)
- po obiedzie nalezy odpoczac.... najlepiej w pozycji lezacej, z kawa popoludniowa....
- a potem to juz jest ciemno i nic sie nie chce robic!!!
- w przerwie nicnierobienia jeszcze trzeba zjesc kolacje i juz mozna isc spac :)))

Sami Panstwo widza, ze nasze zycie nie jest wyslane rozami...
 
Moje wolne minuty (fajnie brzmi) wykorzystuje na: blyskawiczne zakupy, mniej blyskawiczne pogawedki z kumami na placu przed sklepem (w maseczkach), zrobienie wiekszej rundy dookola wsi na rowerze, lub mniejszej na nogach, odwiedziny na dzialce ulubionej kolezanki i pogadanie o uprawach i jekach "kiedy wreszcie mozna bedzie siac kwiatki" :))), no a reszte tych wolnych minut moge wreszcie spedzic w moim "szyciowym pokoju" szyjac lub medytujac "co by tu jeszcze sknocic panowie".
Caly rok szylam sobie kolorowe (no bo jakie?) bluzki tunikopodobne, czyl kryjace doskonalosci mojej figury. Moge je pokazac, a co!
Najpierw hurtem (widze, ze koszmarne zdjecia, ale lepszych mi sie nie chce robic, bo i po co, to jest tylko dokumentacja):
i potem po dwie, troche blizej:
i ostatnia, juz na lato:
 
W ubieraniu jestem monotematyczna i prozaiczna, ale kolorowa:), preferuje kwiatki i motylki!
W mojej szafie kroluja kolorowe bluzki-tuniki, dzinsy, polary i adidasopodobne buty.
Na wylegiwane sie sa oczywiscie leginsy albo spodnie dresowe :)
Kurtka na lato, na jesien i na zime. Ta na jesien jest tez na wiosne.
Na specjalne okazje mam jedne buty zimowe i jedna kurtke podbita futrem. To na wszelki wypadek, jakbym do zimnych krajow jechala. Do cieplych nie zamierzam, jest mi i tak zawsze za cieplo! 

Do mojego parku maszynowego przybyla Nowa Maszyna - Janome Cover Pro 2000 CPX, robi takie ladne podszycia na rekawach i dolach moich bluzko-tunik:
 
Na nowej maszynie przerobilam wykonczenia tej rozowej bluzki, ktora jest na zdjeciach u gory. Te wykonczenia byly koszmarne, jakby ktos szarpal i gryzl, taka moda, ale ze bluzka kosztowala 1€, to ja laskawie kupilam i pobawilam sie :)
Tak wygladaly obszycia (obcielam je):
A tak po poprawkach:
Majac pelny park maszynowy to az sie chce szyc! W szafach mam jeszcze zapas jersejow na pare lat, bedzie sie dzialo :)))
 
O pogodzie moge pisac tylko w superlatywach, czuje w kosciach, ze juz, juz za chwile bedzie mozna siac i sadzic :)
Mielismy co prawda zime, ale tylko pare godzin, napadalo sniegu pelno (czyli pare centymetrow), az sie Najglowniejszy wzial za lopate i w ramach treningu odsniezyl pare metrow naszej ulicy.
I po co? Za dwie godziny zaswiecilo slonce i po sniegu zostaly mi tylko dwa zdjecia:
Poniewaz lato juz blisko, to skonczylam szyc i pikowac obrus letni i polozylam na stol. 
Ladnie koresponduje z gwiazda bozonarodzeniowa :))))) 
No i jak zwykle: Do nastepnego napisania :)

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...