26 lis 2018

Zabilam mysz!

Nie, nie zwierzatko, tylko mysz komputerowa :)
Kilka razy w roku musze kupowac nowa, bo ciagle przydarza sie im nieszczescie.
Uzywam laptoka siedzac na lozku, i prawa reka uzywajaca mysz lezy przy krawedzi lozka.
Jak reke zdejme po cos tam i sie porusze, to mysz oczywiscie spada. Po trzecim upadku jest juz z reguly niezywa :(
Dzis kupilam nowa, na ebayu, z potezna obnizka z powodu Black Monday!
Czyli jednak sie zlamalam i kupilam w promocji... a taka bylam niby silna... :))))
Wlasciwie powinnam kilka kupic, byloby potem jak znalazl, ale sknerus jestem, co sie na mnie wkrotce zemsci...

A piesy u corki rosna i zeby im tez rosna.... I co z tego? To z tego, ze trzeba uszyc pare poszew do kolder bo myszy, tfu! piesy zrobily gustowne dziury!
To tyle w temacie myszy i ide spac, wstawie tylko zdjecie... zebow!!! :)))))))))))

22 lis 2018

Ani chora ani zdrowa :)

Tak sie poruszam... wolniutko jak slimak, bez celu i sensu...
Nic nie robie, zaprzyjaznilam sie z You Tube, Pinterestem, Netflixem...

Od poniedzialku tylko to ogladam z tabletem na podolku... juz cztery dni!!
Nic innego nie moge robic, lezac w lozku z kichaniem, kaszlaniem, katarem i.. bez goraczki...
Slaba jestem jak betka (cemu betka???)!
Wypijam hektolitry herbatek ziolowych, pase sie syropem i tabletkami do ssania, cytryna, imbir, miod i co tam jeszcze sie trafi:)
Jesc mi sie nie chce, kompoty z jablek i innych owockow ratuja mnie przed smiercia glodowa :)))
A co jeszcze robie? Spie, ogladam cos na tablecie, spie, ogladam, spie... itd!!!
Na nic innego nie mam sily, ksiazki w dloniach nie utrzymam, siedziec nie dam rady, wiec drutowanie tez odpada :(
A przez cztery dni (juz!) to moze bym nawet pol swetra wydlubala???

No i w tym tablecie filmy: komedie, romantyczne, do smiechu i do lez.
Filmik trafilam, z watkiem jak z ksiazki "Ksiaze i zebrak", tylko to byly dwie mlode dziewczyny, ksiezniczka (a jakze) i mistrzyni pieczenia ciastek i tortow. Zamienily sie i wesolosci nie bylo konca, a happy end tez byl :)))

Albo na YT filmy jak uszyc to czy tamto . Najbardziej lubie Koreanki, albo Chinki, piekne rzeczy szyja i tak smiesznie mowia, napisy tez sa, a jakze, po ichniejszemu, czyli obrazki :)))
Albo bardzo stare polskie filmy.... az sie lezka w oku kreci :)

A na Pinterescie wpadlam w linie minimalizmu, i zaczelam rozmyslac, jak ja strasznie zanieczyszczam nasza planete i co zrobic, zeby tak nie robic...

I tak sobie mysle, ze dobrze jest sobie tak na luzie pare dni polezec, cos przemyslec, cos takiego jak urlop, tylko spokojniejszy, nie trzeba sie meczyc :)
I bede musiala juz pewnie jutro albo pojutrze opuscic moj "pokoj dla chorych" i wziac sie za zapuszczony dom i meza...
Nie wiem, czy mi sie bedzie chcialo, bo mi wlasciwie calkiem dobrze jest!!! :)))))))

14 lis 2018

Poranki i tak dalej :)

Pierwszy raz od wielu lat przespalam jednym ciagiem 5 godzin! Jak popatrzalam na zegar to nie moglam uwierzyc!
Moje noce byly przesypiane do tej pory w interwalach 2-3 godzinnych, przy czym z powtornym zasypianiem nie mam problemow.
Czyli.... mam cicha nadzieje... idzie ku dobremu.... byle nie zapeszyc! :)))

W zwiazku z powyzszym swietowalam poranek dlugo i przyjemnie:
czas poranny, jeszcze w lozku, z kawa, licze przechodniami na ulicy, widze ich przez okno lezac w lozku:
- Wilma, sasiadka z lewej, idzie z kijkami rzeskim krokiem
- sasiadka dalsza, lekko przygarbiona, zaspana wlecze sie za pieskiem
- pan z pieskiem, z sasiedniej ulicy, wyspany, rzeski, rozglada sie dookola, podziwia moj posprzatany przedogrodek! :)
- pani z pieskiem, ne znam jej :(
- auto z listonoszem (bez pieska? :) )
- sasiad z naprzeciwka wsiada w auto, jedzie do pracy
- Wilma juz leci z powrotem, co oznacza, ze minela godzina
- jeszcze Lora z Dingo (wielki, brazowy, stary chart), Lora tez starszawa, ma ponad 80 lat, ale dzieki psu trzyma sie wysmienicie!

No to godzina kawowa minela, trzeba wstawac!!! Do roboty, bo slonce swieci :)))

A jesienne pieski na dodatek :)


10 lis 2018

Cos tam naskrobie, zeby nie bylo, ze mnie nie ma :)

Wczorajszy dzien wpedzil mnie w czana dziure!!! Starzeje sie, albo cus???

No bo tak:
przygotowalam sobie troche szycia "mechanicznego", czyli nie mysle, nie mierze, proste kawalki przesuwaja sie pod maszyna. I tak fajnie mi, cieplo, cicho, muzyczka w tle, jakies tam mysli po glowie plyna i nagle... patrze na to co szyje i widze, ze sie kawalki ze soba nie polaczyly, cos sie stalo z nicia... sprawdzam dolna nitke - bebenek pelny, sprawdzam gorna - a! tu cie mam, chyba sie zerwala. Ale sie dalej przygladam, mysla wracam do moich czynnosci przy maszynie i odkrywam ze: ja wcale nie mam gornej nitki!!! Ja jej nie nawleklam!!!!
Szatany i pioruny! Nie zdarzylo mi sie to nigdy przez dziesieciolecia mojej szyciowej kariery.....

Zrobilam przerwe, herbatka, a jakze, cos by trzeba w domu ruszyc, no to wstawilam pranie, nasze dzinsy wolaly juz o odswiezenie. Pranie poszlo, wyjelam za godzine, powiesilam.
Dzisiaj rano wrzucilam do pralki nastepna partie i chcialam wlac plyn. Biore pojemniczek, ktorym odmierzam ilosc i..... pelny plynu do prania!!! Pieklo, szatani!!!
Wczoraj nie wlalam tego plynu do pralki i upralam brudne spodnie tylko w wodzie, na dodatek w 30 stopniach!!!
Ale ogladam "uprane" spodnie.... czyste... jak sie upraly nie wiem, ale naprawde sa czyste!
Po co my tyle forsy na proszki czy mydlo wydajemy?

Dzisiaj balam sie cokolwiek robic, ale obiad musialam :(
Na szczescie "tylko" posolilam (sporo) kapuste kiszona, gotowana na bigos, i... poszla do smieci - nie dalo sie przelknac :(

Zebym byla mlodsza, powiedzielibyscie ze jestem zakochana, ale w moim wieku?????
O czym ja mysle, ze nie mysle?

Na oslode Krul Niunio I, ten na pewno nie ma takich problemow , jak ja :))))

4 lis 2018

Jak sie grzeszy, to musi byc kara :)

Zanim o grzechach, to pokaze, jak wygladaja piesy, ktorym zabrania sie jesc z cudzej miski - te oczy!!!!
Na zaglodzone to one nie wygladaja :)))

A ja takie same oczy mialam, jak zobaczylam zdjecia tortow na weselu szwagra mojej corki:
Nie oderwali by mnie od nich nawet czolgiem!!!!
*****************************************
A teraz o grzechach:
wczoraj moj chor mial probe wyjazdowa.
Wygladalo to tak, ze w piatek w poludnie wynajety autobus zabral ca. 30 chorzystek i wywiozl je w dzicz. No taka dzicz w wydaniu niemieckim, czyli w polach i lasach spory kompleks budynkow, z aulami do wystepow, salami do nauki, cwiczen, ze stolowka, z hotelem, sala do gier, piwnica do picia piwa i innych wyskokowych napojow, kaplica i nie wiem czym jeszcze bo nie mialam czasu zwiedzac. Klienci uciec nie moga, bo wokolo tylko pola i laski! :))
W piatek kilka godzin spiewania, w sobote caly dzien spiewania, w niedziele krotka proba i zwiedzanie pobliskiego miasta i powrot.
Moge tylko napisac, co sie dzialo w sobote, bo ja osobiscie bylam tylko w sobote (kolezanka zabrala mnie autem tam i z powrotem, bo ona tez nie mogla na trzy dni wyjechac).

Dojechalysmy na 9.00, juz po sniadaniu i moglysmy jeszcze spokojnie kawe wypic. Kawe pilo sie w malych filizankach, wiec wypilam dwie, dolewajac duzo mleka.
Po sniadaniu byla proba, potem przerwa na kawe - wypilam dwie filizanki z mlekiem...
Znowu proba i przerwa na obiad.
Serwowali schabowe z zapiekanymi w smietanie(?) kartoflami i do tego rozne salatki, zaprawiane roznosciami. Na przyklad marchewka tarta chyba z majonezem, zielona salata z ziolami i oliwa (chyba), fasolka szparagowa z jakas polewa...
Moja dieta uwzglednia wyjatki, czasem skusze sie i usmaze schabowego, albo doprawie salate zamiast jogurtem, to 10% smietanom.
Nie pomyslalam (glodna jak diabli), ze to stolowka, czyli gotowanie masowe, owszem swieze, ale zeby bylo smaczne, to musza to odpowiednio i duzo doprawiac!
Bylam glodna , wiec zjadlam ze smakiem to co dali, na drugiego schabowego nie polaszczylam sie, ale na budyn z owocami to i owszem.
Zalalam to kubkiem herbaty i... na probe!
Po dwoch godzinach przerwa na kawe...
Wypilam znowu dwie filizanki z mlekiem, zagryzajac pysznym ciastem z kremem, wisniami i galaretka, mniammmmm :)))
Znowu proba i znowu ... kolacja!
Bufet na kilka metrow, jak w bajce "stoliczku nakryj sie"!
Nie szalalam :),
nalozylam sobie jedna bulke, plaster szynki, plaster sera zoltego, plaster sera bialego, kawalek sera plesniowego, troche salatki pomidorowej, kawalek melona, kisc winogron....
Juz nie poszlysmy na probe, wsiadlysmy w auto i do domu!

Jak sie czulam? Jak slonica w 20 miesiacu ciazy!!!!!

Nie pomyslalm wczesniej, ze kawa byla parzona baaaardzo porzadnie, po niemiecku, mocna i aromatyczna, a do tego uzywalam mleka skondensowanego, bo nie skojarzylam, ze jest jakby za zolte i za geste na normalne. Kolezanka wracajac uswiadowila mnie :)))
Nie pomyslalam, ze posilki moga miec przyprawy nie tolerowane przez moj zoladek!!!!

Nie moglam w domu ani lezec ani stac, tluklam sie cala noc przeklinajac moja glupote!!!!

Rozum mi odjelo i zostalam porzadnie ukarana!!!!!!!!!

Na domiar zlego moj Nalglowniejszy beze mnie tez rozsadek stracil i ugotowal sobie grochowke na wedzace (wendzonce) i tez cierpial i tlukl sie po nocy.....

I to dwoje doroslych, rozsadnych ludziow!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ale co sie naspiewalysmy i nasmialysmy to nasze :)))

1 lis 2018

Kolorowe szycie i dzierganie - przeciwjesienne zajecie

Tak mnie nagle na robotki reczne wzielo, jak weszlam do jedynie slusznego sklepu (z materialami i wloczkami), i zobaczylam klebek kolorowej welny (oczywiscie w jedynie slusznych kolorach!) ktory w duszy zobaczylam w postaci szalika na mojej szyi :)
I to niewazne, ze ja szalikow nie nosze, niewazne, ze welenka byla calkiem sztuczna, ale mienila sie kolorami: turkus-niebieski-rozowy, czyli moje ulubione!!!!
Nabylam klebuszek, przytulilam do serca (no wlasciwie do twarzy, zeby poczuc miekkosc), i zaraz po powrocie do domu zaczelam dlubac... i tak dlubalam kilka wieczorow, az mi sie nitka skonczyla, a z drutow zeskoczyl otulacz naszyjny, o taki:
A tu w trakcie dlubania:

Inna dlubanina to (w przyszlosci) sweterek "piorkowy", czyli leciutki jak piorko, ale cieply, bo z welny. Nabyty surowiec jest oczywiscie w moich ulubionych kolorach, nitka cieniutka, bedzie sie dlugo "dlubal"!

Na razie mam kawalek tylu, zmoczylam, naciagnelam i wysuszylam, zeby pomierzyc o ile sie wydluzy i rozszerzy w gotowcu:
Zdjecie jest dziwne, bo to czarne to jest karimata, a te biale to sa takie specjalne szpilki (jak grzebienie, ale bardzo ostre).
Tak wyglada po upraniu:

A wczoraj mnie wzielo na uszycie torby, takiej tylko mojej, kolorowej :)
Sugerujac sie troszke torbami Malgorzaty, wybralam sobie jesienne kolorki szmatek i pracowicie pozszywalam paski. Malo mi bylo pstrokacizny, wiec jeszcze wyprobowalam dwa ozdobne sciegi mojej maszyny i uszylam przod i tyl do nowej torebki:

Jak juz te mrowcza prace skonczylam, to stwierdzilam, ze niestety torebki z tego nie bedzie, bo.... i bo.... i bo....
Trudno, trzeba wymyslic cos innego...
Skoczylam po pomysl do.... nie, nie do glowy, a do youtuba i ogladajac film Japonki?, Koreanki?, Chinki?, uszylam jesienna torebke:






Szylam z tego, co mialam w domu, zrobilam wiele bledow (ale o bledach nie napisze), ksztalt i wielkosc uszytku mnie satysfakcjonuje, brak mi w niej tylko dlugiego paska na ramie.

Najwazniejsze: nabralam WIELKIEJ ochoty na uszycie sobie wielu torebek o roznych ksztaltach, wielkosciach i zastosowaniach!

A post byl szybciutko pisany na polecenie mojej kolegowny, tez Basi!
Basico, docen moje poswiecenie!!! :))))))

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...