Wyjasnie to tym, ktorzy nie wiedza:
*Patchwork - jest to tkanina zszyta z kawalkow
*Quilt - jest to "kanapka" zlozona z trzech warstw:
-patchworku (na wierzchu),
-ociepliny (takiej jak w zimowych kurtkach) w srodku
-tkaniny dolnej, moze tez byc z kawalkow, ale najczesciej jest to jednorodny bawelniany material,
i te trzy warstwy kanapki sa razem przeszyte, przepikowane (prosto, lub we wzory).
Tyle teorii :)
I teraz o pikowaniu:
jezeli mamy maly quilt - serwetke, obrusik - pikowanie jest wzglednie latwe,
jezeli jest to duzy quilt - np. narzuta na lozko - to juz wymiary wprawiaja nas w stres. No bo jak taka wielkosc 2x2,40m wcisnac w niewielka przestrzen w maszynie, pomiedzy igla i obudowa?
Ja testuje pikowanie od ladnych paru lat, zaczelam od pikowania recznego, ktore jest latwiejsze, bo potwor lezy na kolanach, albo na stojaku i jest unieszkodliwiony tamborkiem.
Tylko ze to trwa i trwa, i palce od igly bola, a oczy wylaza z orbit!
Najlatwiejsze jest oddanie potwora do pikowania do warsztatu posiadajacego specjalna maszyne do pikowania... tylko ze to slono kosztuje :(
Trzeba wiec ladnie poprosic domowa maszyne do szycia i jakos sobie poradzic...
Ja doszlam (po wielu probach) do sposobu, ktory jest wyjatkowo upierdliwy, ale dajacy dobry wyglad po obu stronach. I jest czasochlonny...
Wygladzam po kolei kazda warstwe, klade najpierw spod, potem ociepline, potem wierzch, wygladzam, prowizorycznie spinam calosc - trzy warstwy razem agrafkami i podwijajac brzegi spinam je wszystkie po kolei tak, zeby mi ocieplina nie wystawala, bo sie zawsze haczy, jak wciskam calosc pod maszyne!
Tu widac spiete brzegi (brzegi sa z szarego materiau w biale kropki, ktory jest jednoczesnie dolem, czyli lewa strona quiltu):
Wierzchnia warstwa sklada sie z jakichs wzorow - u mnie z kolorowych czarno-bialych kwadratow z kolorowym srodeczkiem
- wyszukuje srodkowy kwadrat i spinam go od gory agrafkami:
Zagladam pod spod, czy sie cos nie pofalowalo i ewentualnie poprawiam.
Dla mnie jest to jeszcze za malo stabilne i z doswiadczenia wiem, ze na pewno cos sie jeszcze przesunie, albo sie agrafki pozahaczaja i pozaszywam "zakladki" na lewej stronie, i potem wszystko bedzie krzywe...
..wiec... biore igle z nitka i fastryguje ten kwadrat (juz wiem, ze niektorzy odpadaja)...:
Wreszcie pakuje pod maszyne:
i pikuje (tu leca brzydkie wyrazy, bo trzeba upychac pol paczworka w te mala dziure!)
Na recach mam rekawice z gumowymi nopkami, zeby latwiej przesuwac potwora pod maszyna:
Zaszyc nie ma, mozna wyciagac fastryge i cieszyc sie pierwszym przepikowanym kwadratem :)
Ciag dalszy nastapi, bo jeszcze pikuje te kwadraty (mam ich 42!)
Kolejnosc pikowania jest wazna, zeby uniknac przykrych niespodzianek na lewej stronie.
Ja pikuje najpierw kwadrat srodkowy, potem 4 kwadraty z czterech stron kwadrata srodkowego, potem te w katach kwadrata i tak dalej, na zewnatrz, gwiazdziscie, bo tylko tak bedzie lewa strona gladka.
Mozna teoretycznie sklejac warstwy klejem do tkanin w spraju, ale dwa razy probowalam, dwa razy mi nie wyszlo, drogi ten klej jak diabli, wiec dalam spokoj.