28 lip 2019

Nie marudze... ale... upal...

Lipiec sie konczy, a ja....
 
Nie marudze ze upal, bo nie powinnam narzekac - nie musze juz chodzic do pracy, moge caly dzien przespac a w nocy rozrabiac (no na przyklad czytac :)
W domu da sie zyc, jak za cieplo to wlaczam wentylator, dookola domu zielono, duzo cienia,  za wszystkimi oknami zielone drzewa i krzaki, oczy odpoczywaja...

Wiadomo susza, czyli malo co chce rosnac, trawa wysycha, zboze marne, kartofle nie rosna, wszyscy to wiedza. Tylko jak do tej wiadomosci pan w radio podal bardzo obrazowy wskaznik - ze susza siega do DWOCH METROW w glab ziemi - to mi sie sucho w gebie zrobilo :(
Przy takiej glebokosci wyschna nawet kilkuletnie drzewa, nie tylko te zasadzone w zeszlym roku, no i krzaki (obojetnie czy dzikie, czy szlachetne) szlag zaraz tez trafi, bo korzenie az tak dlugie nie sa, a poza tym prawdziwa woda jest jeszcze nizej!

I z ta wizja w oczach wstalam rano, wlaczylam pompe do wody ze studni i podlalam drzewo na ulicy, ktore ma dopiero jakies osiem lat. Drzewo juz ocienia troche nasz dom, a za pare lat powinno wyrosnac na tyle, zeby tez juz dach ocienic. Jezeli urosnie.... a jezeli zaczna nam wysychac studnie???
Naprawde to dobrze, ze juz jestem taka stara!

Po domu raczej sie snuje, niz chodze, mrozone pierogi i pyzy sa stalym daniem obiadowym, bo wymagaja tylko kilkuminutowego gotowania :)))

Moje szycie tez sie wlecze, bo pracownia na pietrze, pod skosnym dachem, ktory to dach jest minimalnie tylko izolowany (tak na odczep sie).
W pracowni jest jak w dobrze nagrzanym piekarniku :(
(a z wentylatorem, to jak w piekarniku z termoobiegiem...)
A stawianie wentylatora przy maszynie do szycia skutkuje fruwaniem materialow i strzepkow, mozna sie pylicy nabawic :)))
Ale cos tam uszylam, nastepne czesci do mojego gallo-romanskiego kafla:
kilka czerwonych serduszek - ma ich byc osiem, a pomiedzy czerwonymi (jak uszyje) beda zolte serduszka:

I na pewno nie chce jechac na zaden urlop! Bo gdzie mi bedzie tak dobrze jak w domu?

Na pamiatke wstawiam zdjecie termometru:
To nie byla najwyzsza temperatura, dwa dni wczesnej bylo 39,6 stopni C, ale nie sfotografowalam :(
A w domu bylo 29 stopni.....

Naszymi najwiekszymi przyjacielami sa.... wentylatory!

I tak w kolo Macieju caly lipiec....
A ja jestem zaprogramowana na 21 stopni dookola mnie, wiec nic dziwnego, ze tylko leze i ziajam.....

Robie porzadek z moim sprzetem elektronicznym, bo pierwszy moj szajsfon dogorywa, wiec kupilam nowy (nie mam abonamentow, nie dostaje "za darmo").
Nowy kupilam w Aldi, bo sprzety firmy Medion sprawuja sie wg nas najlepiej. Akumulatorki pracuja kilka lat - sprawdzilismy to juz na laptopach i tabletach.
Mam dwie karty SIM (polska i niemiecka), i pojemna karte do zdjec. Smartfon jest plaski i lekki i robi dobre zdjecia, czyli mam trzy w jednym :)))
Porownalam identyczne zdjecia robione tym smartfonem i aparatem, i roznica w jakosci jest niewielka. Moze wreszcie bede robic zdjecia "na wyjsciu", bo telefon z zasady zawsze biore, a aparatu ciagle zapominalam!
No i odpada wysysane tych zdjec z aparatu.

Pobawilam sie programem do przerabiania zdjec i wyszlo mi cos takiego (oryginal, kredki, olowek):
A w ogrodku:
- lataja nieliczne pszczoly i trzmiele (tu na jezowce):



- pomimo lanow lawendy i krzakow motylowca (budleja) widuje czasem jednego bielinka, a poza tym.... pustka :(
- nie wiedzialam co wsadzam do doniczki, okazalo sie byc topinamburem:
- 6 krzakow pomidorow, ktore przetrwaly zimna, mokra wiosne, ma piekne owoce. Przezyly tylko stare odmiany, ktore posadzilam w koncu maja:

Oczywiscie nie ma nic za darmo, wiec biegam  dwa rzy dziennie z woda, nawoze, podwiazuje,
moze cos z tego zjemy?

Czekam na zmiane pogody, ale nie za gwaltowna, prosze! :))

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...