7 cze 2018

Takie cos

….mi sie przydarzylo:

wracamy z Najglowniejszym z zakupow, autem, jedziemy powolutku i widze po mojej stronie na chodniku mala dziewczynke (na rozowo cala, wiec chyba dziewczynka..), tak z 6 lat, ktora siedzi na chodniku i placze, obok hulajnoga.
Pierwsza mysl - wyjsc z auta i zobaczyc co sie stalo.
Druga mysl - nie zna mnie, zacznie krzyczec i.. !!!!!
Wystawilam leb przez okno i pytam co sie stalo, mala patrzy, lzy leca, nic nie mowi.
Pytam dalej. przewrocilas sie, boli cie cos - nie odpowiada.
Pytam, czy moze wstac - wstaje.
Pytam gdzie mieszka - nie odpowiada.
Wyglada na cala, kolano podrapane, guz na glowie.
Mowie, wez hulajnoge, idz do domu, musisz sie umyc - cisza.

Dlaczego nie pomoglam, nie odprowadzilam do domu?
Bo wiem, ze wszystkie dzieci sa uczone, ze nie moga ufac nieznajomym, ze nie moga rozmawiac, ze nie wolno powiedziec jak sie nazywa i gdzie mieszka, ze jak ktos obcy bierze za reke to maja krzyczec i uciekac.

Takie czasy, kurcze, mam niesmak do siebie, ale z drugiej strony bylam obca, w aucie byl mezczyzna, ja mowie z obcym akcentem…..

Jak zrobila dwa kroki i zobaczylam, ze nie kuleje, pomalutku odjechalismy, jeszcze w lusterko patrzylam, szla i sie ogladala, ciekawe co myslala???

22 komentarze:

  1. Zrobiłaś co mogłaś, zrobiłaś co trzeba. Wspaniale, że się zatrzymaliście, że zapytałaś i upewniłaś się, że dziewczynce nic poważnego nie jest, także brawo. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakas niepewnosc mi zostala, w Polsce bym wyszla z auta, wypytala i odprowadzila do domu, albo chociaz przemyla kolano i plaster nalepila - w aucie przeciez jest apteczka i woda mineralna tez.

      Usuń
  2. Jakkolwiek by się człowiek nie zachował, zawsze jakaś niepewność pozostaje... Przypomniałaś mi przygodę z lat młodości, kiedy to na masowej imprezie zaopiekowałam się małym chłopczykiem- 3 może 4 lata a ponieważ nie mogłam się dogadać, zaprowadziłam na milicję. I bardzo byłam z siebie dumna, że tak fajnie sobie poradziłam. Dopiero po latach dotarło do mnie, jaką traumę przeszli opiekunowie dzięki mojej "pomocy"... A historię do dziś pamiętam.:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłaś dobrze, bo na imprezach masowych gubi się zawsze masa dzieci i milicja na takiej imprezie ogłasza przez megafony ilekroć dotrze do niej zagubione dziecko. Oni nie zabierają tego dziecka z sobą, tkwią wraz z dzieckiem do końca imprezy. Jeśli się nie mogą dogadać z malcem to ogłaszają o zgubie opisując wygląd dziecka.
      A ja zawsze mówiłam- z małymi dziećmi nie chodzi się na duuuuże imprezy a jeśli już- to trzymać na smyczy, jak psiaka.

      Usuń
  3. No fakt, nie bardzo wiadomo jak teraz obcemu dziecku pomóc. W czasach gdy ja byłam mocno nieletnia nie było takich problemów-dziecko było w pewnym sensie "świętością" i chyba zwyrodnialców było mniej na świecie. Poza tym nie przypominam sobie bym wędrowała gdzieś sama zanim nie ukończyłam 10 lat.
    Nasze Krasnale też nie chodzą same,bo jeszcze nie mają ukończonych 10 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie wyobrazilam sledztwo, czy to nie nasze auto potracilo, czemu chcialam dziecko odprowadzac, a to wszystko w obcym jezyku, ktory chocbym nie wiem ile sie douczala, zawsze pozostanie obcym :(

      Usuń
    2. Tu na wsi dzieci chodza same do szkoly i ze szkoly, nawet te male. Jezdza na rowerach, hulajnogach, deskach. Sa pod obserwacja mieszkancow, wiec teoretycznie nic sie nie powinno stac, ale….

      Usuń
  4. Żyjemy w chorych czasach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jak chorych! Dzisiaj znow w wiadomosciach szokujaca informacja o zgwalconej i uduszonej dziewczynce 14 lat! Niewazne ze z chorego srodowiska, ale stalo sie :(

      Usuń
    2. A wzięcie na kolana dziecka w przedszkolu i przytulenie go do siebie jest zbrodnią równej tej, którą opisałaś. Czy to normalne?

      Usuń
    3. Zapomnialas dodac, Basiu, ze juz policja szuka sprawcy. Nigdy nie zgadniecie! KOLOROWEGO straumatyzowanego uchodzcy.

      Usuń
    4. Znaleźć i zapewnić opiekę! Biedaczek z traumą...

      Usuń
  5. Takie czasy niestety mamy, a obawiam sie, ze bedzie gorzej. Serio to co raz czesciej mysle z ulga o smierci:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, to ostatnie zdanie... nie po to walczyłaś:)a świat zawsze wredny był, tylko my długo nosiliśmy na nosie różowe okulary.

      Usuń
    2. Jaskolko, wiem. Nie pcham sie bez kolejki ani nawet nie probuje skorzystac z tej dla "uprzywilejowanych" ale jak patrze gdzie ten swiat zmierza to jakos nie mam ochoty na dlugowiecznosc.

      Usuń
    3. Tez nie chce byc dlugowieczna….

      Usuń
  6. ech czasy ... ja tam się nie przejmuję w szkole ale czasami czerwona lampka błyśnie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwszej mysli "wysiadz z auta i zajmij sie dzieckiem" blysnela mi czerwona lampka i nie wysiadlam.
      Ale nie moge sie z tym pogodzic!

      Usuń
  7. Straszne to się robi. Ale sprawa krzywdzenia dzieci wcale nie jest nowa. Przypominam sobie, jak mnie babcia przed tym ostrzegała, czyli i wcześniej takie rzeczy bywały. I jak się mówiło, że w niektórych domach kazirodztwo i inne zboczenia się dzieją.
    I to wszystko niestety wiadomo od dawna, ale dopiero od niedawna nas o tym tak szeroko informują. Te zbrodnie były zawsze, ale były skrzętnie ukrywane, a dzieci cierpiały traumy nieraz przez całe życie nie przyznając się, że ktoś je skrzywdził w dzieciństwie.
    Ty zrobiłaś, co mogłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak bylam mlodsza czesto buntowalam sie przeciwko niesprawiedliwosci, zlu, obrywalam za to po lbie i dzialalam dalej. Ale teraz sa inne czasy, niestety
      :(

      Usuń
  8. Chore czasy, ale cóż ... mała na pewno do domu dotarła, a gdyby było z nią bardzo źle, to zawsze można wezwać karetkę ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tez pomyslalam, ale to nie byl taki wypadek, zeby wzywac karetke. Bardzo chore czasy :(

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...