Robiłam porządki w moich szmatkach i znalazłam nieudany (wg mnie) blok Baltimore Bliss.
To była moja pierwsza duża aplikacja. Oczywiście człowiek się uczy na błędach :)
Wybrałam złe tło, i reszta kolorów tez mi się po uszyciu nie spodobała.
Wrzuciłam ten blok w czeluści szafy i zapomniałam o nim!
Ale parę dni temu wygrzebałam go i natychmiast znalazłam dla niego zastosowanie: firanko-zasłonka do łazienki.
Od remontu (zeszłorocznego) wisiała sobie tylko zwykła firanka. Karnisze zasłonowe zlikwidowałam, bo były okropne, i cały czas nie mogłam się zdecydować, co i jak zawiesić:)
No i efekt jest taki - w dzień jest wystarczająco dużo światła, bo podszyłam tylko cienkim, białym batystem:
w nocy, jak się pali światło, widać obrazek:
I w taki to sposób wyszło mi "małe Tiffany" :)
Jak mogłaś coś tak ładnego wrzucić na dno szafy ... no nie rozumiem!!!
OdpowiedzUsuńA przyszywałaś ręcznie aplikacje czy maszynowo??
Jako zaslonka tez mi sie podoba, ale jako calosc Baltimore (12 blokow) cos nie gralo :), zmienilam tlo na kremowe, inne kolory na pastelowe i... uszylam 12! Oczywiscie , ze aplikuje recznie, na maszynie nie umiem, albo moja maszyna nie umie!!! :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Basia