23 paź 2014

Moja Germania - u lekarza

Trochę chaotycznie ukazują się moje posty, ale czasu mi troszkę brak, żeby regularnie pisać...

Poprawię się w zimie, kiedy skończą się prace na dworze, ogród zaśnie snem zimowym - no przynajmniej mam taka nadzieje :)

Dzisiaj byłam u kardiologa.
Wysłała mnie do niego lekarka rodzinna, której coś się nie podobało w EKG, które mi zrobiła.
Dala mi skierowanie, wybrałam sobie ze spisu lekarzy takiego kardiologa, żeby było łatwo dojechać i zaparkować, zadzwoniłam, żeby ustalić termin wizyty.
Miła recepcjonistka zapytała czy wolę rano, czy po południu, i wyznaczyła termin za dwa miesiące.
Nie protestowałam, bo się nic specjalnego nie działo, mogłam poczekać.
Dziś się stawiłam w gabinecie, godzinę wcześniej, przyzwyczajona w Polsce, ze trzeba sobie zająć kolejkę i czekać.
Recepcjonistka zerknęła w tabelkę i stwierdziła, że przyszłam za wcześnie. No to ja się spytałam, jak ta głupia, czy jak przyjdę za godzinę, to od razu będę przyjęta? Recepcjonistka popatrzyła na mnie jak na ufoludka i odpowiedziała "oczywiście"!
No to połaziłam po sklepach, wypiłam kawę w barze i przyszłam za godzinę.
"Proszę zdjąć kurtkę i powiesić w szatni, i proszę przejść do pokoju nr.1"
Zdjęłam, powiesiłam, poszłam, a pani już tam czekała na mnie przy komputerze.
Szczegółowy wywiad, ksero dokumentów, jakie przyniosłam i "proszę poczekać na lekarza".
Tu cie mam! - pomyślałam, teraz sobie poczekam...
Ale nie, dwie minutki i już mnie lekarz prosił do gabinetu. Jeszcze raz wywiad ustny, analiza moich dokumentów, które miał już u siebie na monitorze, i "proszę na usg serca".
Pokój dalej, 15 minut trwało usg, wyszło że wszystko w porządku, czyli serce mam! Ulga :)
I znowu -"proszę poczekać w poczekalni". Znowu 5 minut czekania i zaproszenie na EKG wysiłkowe.
Tu mi dopiero inna pani dowaliła - na rowerek i w góry!!! Sądząc po moim braku tchu, w pocie czoła wygrywałam Wyścig Pokoju! Albo wjazd na Giewont :)
Troskliwie dopytywała się co chwile, czy mi nic nie jest? Nic mi nie było, pomijając to, że rowerek był obrzydliwie niewygodny (siodełko), obtarłam sobie to i owo, kierownica była za nisko, ale darowałam sobie uwagi, zważając na jednak bardzo szybką i miłą obsługę :)
W końcu stwierdziłam, że dalej nie jadę, mam dość! Pani pewnie pomyślała, ze zaraz zawału dostanę i wyłączyła narzędzie tortur.
No i od razu do gabinetu lekarza, który miał już znowu wszystko w komputerze.
Stwierdził, ze serce mam jak dzwon, nic mi nie jest i nie będzie (w najbliższej przyszłości), że mam schudnąć (coś takiego!, jak on tak mógł!), że mam się więcej ruszać (niech się sam rusza!) i że mam już na kontrole się nie pokazywać :)

No to podziękowałam pięknie i poszłam sobie.
Cala wizyta z szykanami trwała godzinę i 15 minut!

Zaznaczam, ze to nie była wizyta prywatna, tylko zwyczajna z kasy chorych (czyli po polsku na NFZ). Szok!

2 komentarze:

  1. Każdy byłby w szoku :) Dobrze że z sercem ok.:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Krolowa Margo
    Ano szok cywilizacyjny :( Dodam jeszcze, żeby dobić, że było czyściutko, cicha muzyczka, miękkie fotele, gazetki do czytania i czyściutka! toaleta.

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...