5 mar 2020

Trzeba ruszyc.....

...no nie, nie du.. a palce, i cos napisac.
Jak jestem "w terenie" to mi tematy wpadaja do rozumu jeden po drugim, a jak juz siade do klawiatury, to.... nic.. pustka w glowie!

Ale przeciez na temat wirusa trzeba swoje przemyslenia dodac, wiec ja tez, jak wszyscy, musze bo sie udusze :)
Widze, ze humor rodakow i nierodakow nie opuszcza, memy w internecie sa cudne!
Chyba juz wszyscy je widzieli, wiec nie bede pokazywac, ale usmiech czesto gosci na mojej slicznej buzce :)
Zrobilam zapasy katastroficzne, zgodnie z zaleceniem rzadu, ale...
wlasciwie wirus pomogl mi sie zmobilizowac, bo od dawna chcialam w piwnicy miec najpotrzebniejsze skladniki, w razie: choroby, zlej pogody, zlego samopoczucia, niemania samochodu, niespodziewanych gosci, itd, itp.
No to nakupilam dobra wszelakiego uszczuplajac bardzo nedzne juz zapasy dyskontow (i mojej gotowki), za to polki w piwniczce pekaja z przeladowania :)
Teraz tylko pilnowac, i jak cos sie wyjmie to trzeba od razu dokupic i postawic z tylu polki.
Madrusia jestem prawda?
Tylko czy ja jestem taka porzadna?
Czy raczej bede zjadac zapasy i... obudze sie z reka w nocniku?
Stawiam na to drugie!

Musze sie tez pochwalic swoja glupota samochodowa, bo sie cala wies ze mnie smieje, a moi czytacze nic nie wiedza!
Mam ci ja Twingo, starutkie, ale calkiem jare, jezdze nim juz kilka lat bez grzebania mu w bebechach, przechodzi bez problemu badania lekarskie, a eksploatuje go w wiekszosci do wozenia zakupow (tankuje raz na rok, wiec nie jest drogi w eksploatacji :)))
Od dwoch, trzech miesiecy zauwazylam, ze mi sie bardzo ciezko kreci kierownica (nie ma wspomagania), zglosilam zastrzezenia do mojego Najglowniejszego, a problem zwalilam na moje obolale stawy, ktore sa duzo starsze od autka.
Doszlo do tego, ze zdecydowalam sie autko sprzedac, bo po jednych zakupach musialam sie dwa dni kurowac...
Ale jeszcze musialam dwa razy do miasta do lekarza pojechac, no i ziemie i kwiatki przywiezc, i kolezanke na dzialke zawiezc... nawet nie napisalam ogloszenia o sprzedazy...
Wreszcie  zdecydowalam sie, koniec meki! Zaczelam ogladac autko pod wzgledem urody, jak to ogloszenie napisac, zeby jakis glupi jakis chetny je kupil i ogladajac opony stwierdzilam, ze chyba malo powietrza jest w przedniej prawej.
Pokazalam to Najglowniejszemu, a ten zwinawszy sie ze smiechu mowi: "przeciez ty wcale nie masz powietrza w tym kole!!!!" §$%((=?!!!!!!!!!!!!!
Napompowal (wszystkie) i kazal mi kawalek pojechac.
Ludzie!!!! Czulam sie jak w najnowszym modelu rajdowym, kierownice poruszalam jednym palcem!!! (przesadzam, wiem :)))
Nie sprzedam autka!
I w nagrode nawet je wymyje i odkurze - jak bedzie cieplej :)
Tylko jak sobie pomysle, ze przedtem, w tym miescie, mogloby mi powietrze calkiem wyjsc, a ja nawet nie wiem, gdzie po pomoc dzwonic, i nie wiem, czy mam kolo zapasowe, i nie wiem, gdzie sie wulkanizuje, no po prostu nic nie wiem, to mi wlosy deba staja!!! :))))
No coz, na pewno znalazlby sie jakis dobry czlowiek, ktory by mi pomogl?

O wiosnie nie bede pisac, daruje sobie i wam tez.
Nawet jak wyglada ze jest ladnie i cieplo i rece mnie juz swedza, zeby cos zrobic w ogrodku, to po wyjsciu za drzwi odchodzi mi ochota :)
Usilowalam zrobic ladne zdjecie trzech psow z kwiatkami.... hmmmm... wyszlo mi tak sobie :)
 
No i jestem wykonczona, bo mialam znowu na przechowaniu te trzy podrzutki-psy mojej corki, bo okazalo sie, ze mozna tanio i dobrze pojezdzic na nartach na Ukranie.
Pieknie tam jest:

Ale...
Mnie by sie tam nie chcialo...
Juz wole te psy karmic...

A dziecko po powrocie z nart dostalo na urodziny zabawki, i ukladalo je przy kawie herbacie:



...nadrabia czas dziecinstwa, gdy takich klockow raczej sie nie widzialo ...

Do nastepnego postu, pa! :)

14 komentarzy:

  1. Tymi oponami mnie rozłożyłaś.Jakoś nie przypominam sobie, bym jeżdżąc samochodem nigdy nie sprawdzała stanu ciśnienia w oponach i nawet nie musiałam w tym celu wlec się do stacji paliw, miałam ciśnieniomierz w samochodzie.
    Pomijam już fakt, że mój ślubny zawsze ukradkiem zerkał czy utrzymuję wszystko "jak należy". Gdy nasze córy były małe to nawet były w Polsce klocki Lego (w Pewexie), ale wtedy jeszcze nie nie robili takich fajnych zwierzaczków do składania. Ostatnio Starszy dostał do zmontowania koparkę z klocków Lego- sama jeździ , ma zdalne sterowanie i może nawet w łychę nabrać piachu. Szczena mi opadła na jej widok.

    OdpowiedzUsuń
  2. auto moje to obraz nędzy i rozpaczy...to jedyna rzecz o którą nie dbam i się nie znam. ja się nie śmieję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Klockowe zwierzaki rewelacyjne! No cudeńka teraz robią...

    OdpowiedzUsuń
  4. I w ten sposób autko zyskało nowe życie a Ty zaoszczędziłaś pieniądze, na co je wydasz?😀

    Dobrze jest mieć co nieco w domu w razie tzw. W., ale tak mi sie nie chce robić zakupów,nie mam pomysłu co by mi / nam się przydało, co mogłoby poleżeć .Po za tym za miesiac mam rewolucję w kuchni i tym bardziej nie mam zamiaru jeszcze dowalać zapasami chałupy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre z tymi oponami ;-)) Całe szczęście wszystko się wyjaśniło i nadal będziesz kierowcą :)
    Świetne te klocki. Pamiętam lego, które dawno temu były wielką atrakcją, bo można było je kupić tylko w pewexie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Te dwa psiaki takie mirkowate w sensie umaszczenia, figury prawie tez ;) no powiedzmy, budowy anatomicznej raczej :D Mirka bardziej obla, ze tak to wyraze ;)

    Od sprawdzania powietrza w autowych oponach to jestem ja. Na zyczenie napompuje ile tam trzeba :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że autko zostaje :)
    Serdeczności przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kierowca bombowca !! Ale się uśmiałam...;o)Jesteś wspaniałym Rozśmieszaczem !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja już wiem, kto ten cukier wykupił:) Zaszłam wczoraj do podmiejskiego marketu, a tam cukru nie ma. Na wsi u nas dopiero kupiłam, jedno kilo, starczy mi na dwa miesiące:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam zapasów, nie robię zapasów. Przez ostatnie pięć lat kupiłam słownie trzy kg cukru, w tym jeden do pracy, dla osób, które przychodzą na zastępstwa. Z zapasów domowych - 6 słoiczków grzybków marynowanych...

    OdpowiedzUsuń
  11. Toż to grzech chcieć się pozbyć takiego autka. Dobrze, że masz w domu "Złotą Rączkę".
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Basieńko, ale dawno u ciebie nie byłam! Ale widzę, że świetnie sobie radzisz w czasach zarazy. Ja oprócz makaronu (dla nas) i ryżu (dla Pana Psa) mam niewiele, ale po chorobie mam tak restrykcyjną dietę, że właściwie niewiele potrzebuję. Zdjęcie psów z kwiatkami wyszło ci wspaniale. Dziękuję za opowieść samochodową, bo takich historii nam trzeba, pełnych hartu ducha i dzielności! Całuski wirtualne!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakby na tym blogu było więcej wpisów to na pewno było by lepiej.Tak ja po prostu uważam.

    OdpowiedzUsuń
  14. No za daleko mnie mieszkasz Basiu, pomógłbym! :))

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...