Muszę trochę wrócić w czasie, ale niedużo, tak dla porządku.
Grupa prządek, do której się "wepchałam" liczy w tej chwili 10 członków, sześć pań i czterech panów.
Jednym z tych panów jest nasz tzw. mistrz, który wie wszystko o wełnach, przędzeniu na wrzecionach, kołowrotkach, a sam kultywuje bardzo starą technikę Nadelbinden - igłą i nitką wełnianą "szyje się" np. rękawice, skarpetki, czapki i co tam do głowy wpadnie :)
Tu jest jego stronka, można zobaczyć jak to wygląda.
Właśnie on pożyczył mi do domu swój kołowrotek, obdarował też sporym workiem kolorowych czesanek, dzięki niemu wsiąkłam w przędzenie całym sercem i duszą!
Kolorki wyglądają tak:
Kolorki te przewidziane są do kamizelki z przewagą szarego gotlanda.
Podobno jest to merynos, ale nie dam sobie ręki uciąć, o wełnie mogę powiedzieć tylko, czy jest miękka i miła, czy szorstka. Uplecione ok. 25. marca.
Wszystkie to dubelki (2ply), jakość przędzenia-jak widać, no cóż, początki bywają trudne :)
Mam nadzieję, że w wyrobie będą wyglądały pięknie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz