Emigracja do Niemiec troszkę odmieniła moje życie - mój blog jest dla mnie dobrym miejscem, żeby związane z tym emocje nieco uporządkować, a zainteresowanym pokazać ten kraj moimi oczami.
Zaraz po przyjeździe, w maju 2013 , zaczęliśmy szukać domu do kupienia.
Poprzeczkę ustawiliśmy dość wysoko - ma być przestrzeń życiowa dla trzech osób, wszystkie pomieszczenia mają być na jednym poziomie (żadnego biegania w nocy po schodach!), ogródek jak najmniejszy, garaż jak największy, dużo piwnic na wszelkie przydasie, no i miejsce na nasze hobby. Poza tym oczywiście powinien być bardzo tani, nadający się do natychmiastowego zamieszkania, w dość dużym mieście, ale jakby na wsi - żeby było miło, zielono, z przestrzenią do patrzenia. No i oszczędny w eksploatacji :)
Byłam w 100 procentach pewna, że taki dom nie istnieje...
Myliłam się! Już po tygodniu miałam go w ręku! Spełniał 99% wymagań, a braki uzupełniamy na bieżąco.
Formalności związane z kupowaniem nie zakłócały nam snu. Pośredniczka z biura nieruchomości była kompetentna, załatwiała wszystko szybko i sprawnie, notariusz zapewnił bezpieczeństwo (czyli zapłata w całości po załatwieniu wszelkich dokumentów, po wpisaniu do ksiąg wieczystych, po potwierdzeniu z gminy, że ziemia nie należy do jakichś przodków), trwało to oczywiście długo (2 m-ce), ale przynajmniej bezstresowo.
Od momentu zapłaty staliśmy się pełnoprawnymi właścicielami 100m2 domku, 400 m2 ogródka, i dużej części pozostawionych mebli i wyposażenia.
Cieszymy się z tego bezustannie od pół roku! :)
cdn........
udana emigracja :) niech się Wam dobrze mieszka już zawsze! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ulinkap :)
OdpowiedzUsuńTen domek ma dobrego ducha, więc MUSI być dobrze!
Pozdrawiam, Basia