No cóż... biję się w piersi ! Czas mi się skurczył do rozmiarów tak mikroskopijnych, że właściwie go nie widać :) I tak już trwa ... i trwa... i trwa.... z tego to powodu moje zaległości rosną i rosną....
Nie mam możliwości paczworkowania, więc się wzięłam, jak widać za druty, no bo coś trza robić!
Robótka nie potrzebuje miejsca, nie bałagani i nie śmieci :)
Pokazuję mój sweterek po zblokowaniu - na Kleopatrze, nie na mnie, bo sama sobie zdjęcia nie zrobię - brak przestrzeni :)
Ładny mi wyszedł, muszę się pochwalić, byłam w nim raz - został pochwalony: "a gdzie go kupiłaś?' :)
Muszę jednak go troszkę podrasować, bo nie podoba mi się przy szyi.
Pierwszy raz robiłam od góry, nie wiedziałam co mi wyjdzie, więc nie przemyślałam wykończenia. A teraz już widzę, że może dobry będzie I-cord wrabiany. Znalazłam coś takiego w gazetce drutowej.
Pomyślę, spróbuję, a co mi wyjdzie, to pokażę.
A teraz gotowiec:
Muszę Kleopatrze jakiś golfik zrobić, bo jej kości wystają :)
Pliski z przodu też nie przemyślałam, robiłam z dwóch kłębków, a trzeba było jednolite pliski zrobić...
Nauka kosztuje... :) Już tego nie spruję, trudno, tak miało być!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz